Informacje z życia Polonii w Szwajcarii... Wydarzenia, spotkania, imprezy... Artykuły, felietony, reportaże, reklamy polskich firm - to wszystko znajdziesz w "Naszej Gazetce".

PADEREWSKI W POLSKICH SPRAWACH WOJSKOWYCH

About

Referat na XXXVI Sesję Stałej Konferencji Muzeów,

Bibliotek i Archiwów Polskich na Zachodzie,

Rzym 17-21 września 2014 r.

padarewski

I.J.Paderewski przemawia w USA 1917 r.

W 1910 r. wyraził słowa, które pozostają myślą przewodnią dla każdego polskiego działacza: Sprawa narodu – pisał w jednym ze swych listów (z 30 listopada do NN.) – to praca ciągła, praca stała, wytrwałość, niezłomność, ofiarność nieprzerwana z pokole­nia na pokolenie. Zaniechać jej nie wolno. W pięć lat później, 22 maja 1915r. zwraca­jąc się do Polonii amerykańskiej wyznał z pełną doniosłością: Myśl o Polsce wielkiej i sil­nej, wolnej i niepodległej była i jest treścią mojego istnienia, urzeczywistnienie jej było i jest jedynym celem mojego życia. Wyrażał to duchowe „credo” patrioty w swych wystąpieniach niczym święte przyrzeczenie dane Narodowi i Ojczyźnie. Ale ten polski geniusz muzyki i patriota, w dużej mierze idealista, miał też umysł pragmatycznego stratega. W swym liście do Edwarda Rotschilda z 2 marca 1915 r. zaznacza z pełnym przekonaniem, że Kraj nie może być wolnym nie będąc silnym. Siłę tę widział nie tylko w umacnianiu narodowej jedności ducha i czynu, ale też w sensie ścisłe praktycznym: w tworzeniu polskich sił zbrojnych do walki o odrodzenie i wolność Ojczyzny.

Już wcześniej, swą cześć dla chwalebnej przeszłości oręża polskiego wyraził przema­wiając w 1910 r. w Krakowie u stóp ufundowanego przez siebie Pomnika Grunwaldz­kiego (z okazji 500-lecia bitwy), który – jak podkreślił – zrodziła wdzięczność dla przod­ków naszych, co w obronie dobrej, słusznej sprawy zwycięskiego dobyli oręża. Sam władał, jako jedyną bronią, argumentem słownej perswazji. Stąd polem jego działań były przede wszystkim trybuny i miejsca publiczne oraz środki masowego przekazu, nie licząc już licznych jego interwencji pisemnych i osobistych kontaktów z przywód­cami środowisk politycznych.

Wzbudzał zachwyt u słuchaczy swymi przekonywującymi słowami mówcy – poligloty. „To, co mówi porywa taką silą, jak jego gra mistrzowska pianisty” – wyraził się o prze­mówieniach, wygłaszanych wówczas przez Paderewskiego w Ameryce, Stanislaw Osada, jeden z czołowych działaczy tamtejszej polonii, podzielając w tym względzie ogólną opinię słuchaczy.

Sprawa tworzenia polskich sił zbrojnych odrodziła się wraz z wybuchem I-wszej wojny światowej (1-go sierpnia 1914 r.). Jak ogół Polaków, Paderewski był przekonany, że rozpętana na skalę światową wojna unicestwi wrogie Narodowi Polskiemu monarchie zaborcze i przyniesie Ojczyźnie utęsknioną od przeszło stulecia wolność.

W latach 1915 – 1918 działa on w Stanach Zjednoczonych z ramienia Centralnego Komitetu Niesienia Pomocy dla Ofiar Wojny w Polsce (z główną siedziba w Szwajcarii, Vevey), a także, jako przedstawiciel Komitetu Narodowego (z siedzibą w Paryżu) i reprezentant Polonii amerykańskiej w kontaktach z rządem amerykańskim. Do Stanów Zjednoczonych przybył 17 kwietniu 1915 r. Witany w porcie nowojorskim przez przed­stawicieli organizacji polonijnych rzuca wezwanie: Musimy się zespolić, musimy zwy­ciężyć i wolność odzyskać.

Pierwszym z jego wielkich wystąpień publicznych było przemówienie wygłoszone do Rodaków już 30 maja 1915 r. w Chicago u stop pomnika Kościuszki. Oto co powie­dział m.in.: „Żaden z narodów świata tak obfitej z krwi swojej daniny nie złożył na ołta­rzu wolności jak nasz Naród Polski. Walczyliśmy tylko zrzucając jarzma ucisku, zrywa­jąc niewoli kajdany za naszą i waszą wolność”.

Powołując się w ten sposób na polskie tradycje wolnościowe, uczulał mówca opinię publiczną polonii amerykańskiej na obowiązek czynnego udziału w walce o niepodle­głość Ojczyzny w związku z rozpętaną wojną światową.

Wkrótce począł formułować program konkretnych środków działania, w miarę rozwoju sytuacji na scenie politycznej i wojennej. Ale publicznie głosił swe zamierzenia dopiero po pierwszym orędziu Prezydenta Wilsona z 22 stycznia 1917 r., mówiącym o wskrze­szeniu niepodległej Polski.

W dniu 4 kwietnia 1917 r. (na dwa dni przez oficjalnym przystąpieniem Stanów Zjed­noczonych do wojny) w Pittsburgu przedstawił na Sejmie Związku Sokolstwa Polskie­go w Ameryce sprawę udziału zbrojnego Polonii amerykańskiej w wojnie przeciwko państwom centralnym. Wyraził ubolewanie, że wszystkie trzy mocarstwa zaborcze powołały do broni, pod swymi sztandarami, ok. 3 milionów żołnierzy krwi i mowy pol­skiej, zmuszonych tym samym do haniebnych walk bratobójczych w interesie wrogów narodu, i że poza małą kilkutysięczną zaledwie garstką ochotników we Francji, jedynie tyko Legiony (Piłsudskiego) walczyły pod chorągwią polską. Każdy przyznać musi, że stanęły one do walki w imię najświętszych polskich ideałów, że walczyły bohatersko, że tradycje i sławę polskiego oręża utrzymały na szczytnych wyżynach, że były śmia­łym, silnym, podniosłym narodowym czynem. Przykład Legionów (rozwiązanych przez państwa centralne w 1916 r. za odmowę złożenia przez żołnierzy polskich przysięgi wierności wobec obydwu Cesarzy) zacytował Paderewski pod adresem polskiej mło­dzieży, która w razie mobilizacji wcielona zostałaby do armii amerykańskiej. Cały ten zastęp – mówił dalej – podzielony na małe oddziały, rozproszony po rozmaitych puł­kach i dywizjach zginie niespostrzeżenie w olbrzymim amerykańskim morzu. W związ­ku z tym, mówca proponuje, aby Związek Sokoli stanowiący zalążek armii polskiej wystąpił do Prezydenta Stanów Zjednoczonych o zezwolenie na wystawienie dla Ame­ryki stutysięcznej armii, która by nosiła nazwę „Kościuszko’s Army”.

Sprawa została bez biegu. Jednak Paderewski nie ustępuje. I niebawem po przystą­pieniu Stanów Zjednoczonych do wojny po stronie państw sprzymierzonych (6 kwiet­nia), wychodząc ze swego utwierdzonego założenia, że Naród Polski dla potwierdze­nia swego prawa do niepodległości musi dysponować swą siłą zbrojną, kieruje w maju 1917 r. do Władz amerykańskich „Memoriał o konieczności utworzenia Armii Polskiej w Ameryce do walk po stronie Aliantów”. Pisze w nim m.in. to: Wielka Brytania jest gotowa zaoferować dla celów szkoleniowych Polskiej Armii swoje obozy wojskowe i szkoły obecnie stające puste w Kanadzie. (…) Żyje w Stanach Zjednoczonych ponad 120 tysięcy młodych Polaków w wieku poborowym, którzy nie będąc obywatelami amerykańskimi nie podlegają obowiązkowi służby wojskowej. Byliby oni wdzięczni za danie im możliwości przystąpienia do polskiej armii, która byłaby pod kierownictwem Władz amerykańskich. Byliby oni częścią armii amerykańskiej, z amerykańską flagą dla ogółu i z polskim sztandarem dla regimentów, celem pokazania narodowości wal­czących żołnierzy w oczach nieprzyjaciela.

Ale Władze amerykańskie znalazły inne rozwiązanie problemu biorąc pod uwagę fakt, że 4 czerwca 1917 r. Prezydent Republiki francuskiej Poincaré wydał dekret o utwo­rzeniu we Francji niezależnej armii polskiej pod polskim sztandarem. W następstwie czego, Rząd amerykański wyraził zgodę na rekrutowanie na terenie Stanów Zjedno­czonych do szeregów tej armii młodych ochotników polskich nie podlegających obo­wiązkowi służby w wojsku amerykańskim.

Nawiązując do tej decyzji, Paderewski skierował 18 października 1917 r. do Roberta

Lausing’a, sekretarza Stanu pismo, w którym czytamy te słowa: Rząd francuski podjął kroki dla zorganizowania armii polskiej przez francuskie władze wojskowe i z własnych funduszów (…). Mam zatem honor zwrócić się do Rządu Stanów Zjednoczonych, aby raczył przyłączyć się do decyzji rządów Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch uznając utwo­rzoną we Francji Armię Polską za organizację niezależną, sprzymierzoną i współwal­czącą. Toteż na plenarnym posiedzeniu Wydziału Narodowego polonii amerykańskiej otwarcie wypowiada się na rzecz sformowania niezależnej armii polskiej przy boku Stanów Zjednoczonych i Aliantów. Tworzymy tą armię – powiedział – nie tylko, by wy­kazać żywotność naszego Narodu, ale także by dopomóc w zgnieceniu odwiecznego wroga i w ten sposób utorować drogę do Wolnej, Zjednoczonej i Niepodległej Polski.

W październiku tegoż samego roku, w Schenectady, przemawiając na XXXV -tym Sejmie Polskiego Zjednoczenia Rzymsko – Katolickiego powiedział dobitnie: Armia polska powstać musi i to liczna, silna, godna amerykańskich Polaków, (…) jest ona koniecznością dziejowa dla zbawienia Polski. Problem intensywnego rekrutowania stał się koniecznością chwili. Toteż tego samego miesiąca w odezwie Wydziału Narodo­wego Polskiego Komitetu Ratunkowego (dla Polski), podpisanego (i wspólnie redago­wanego) przez Paderewskiego, jako Prezesa honorowego, znajdujemy te słowa we­zwania: Otrzymawszy wielce życzliwe oświadczenie Rządu Stanów Zjednoczonych, że żadnej nie będzie czynić przeszkody w przystępowaniu do armii polskiej (tworzonej we Francji) wszystkich tych, którzy nie podlegają obowiązkowi tutejszej służby wojskowej, z głębi serc naszych wołamy: Do szeregów! Do broni! Do walki!

Ale jako muzyk, wykorzystał Paderewski również swój talent kompozytorski. W poło­wie 1917 r., widząc potrzebę wzmocnienia akcji rekrutacyjnej, napisał tekst z muzyką na chór męski „Hymnu bojowego poświęconego Armii Polskiej” (we Francji) „Hej, Orle Biały”.

Oto fragment tej pieśni:

Hej na bój, na bój! Gdzie wolności zorza!

Hej na bój, na bój / Za Polski brzeg morza!

(…)

Za ziemię całą, tą rodzoną naszą.

Za wolność wszystkich, za naszą i waszą.

Paderewski zabiega teraz, aby zapewnić możliwie najliczniejsze szeregi tej armii. Tak wiec 3 marca 1918 r. zabiera w tym sensie głos na zebraniu Amerykańskiej Narodowej Ligii Bezpieczeństwa, podkreślając, że należałoby, w miarę możności, uniknąć werbo­wania młodych Polaków żyjących w Ameryce do amerykańskiego wojska. Winni oni podlegać rekrutacji do Armii Polskiej utworzonej we Francji.

Nie zapominał jednak o tych, co już byli w szeregach amerykańskich. W czerwcu 1918 r. zwraca się do nich: W imieniu Armii Polskiej, której szeregi pod Białym Orłem na polach Francji przeciwko wrogowi naszemu odwiecznemu niebawem walczyć będą. I dalej podkreśla, że: W szeregach wojsk Austrii i Niemiec, pod ich drapieżnymi orłami /…/ znajdują się nieszczęśliwi bracia nasi – Polacy. Otóż dla uniknięcia bratobójczej walki, dla oszczędzania bratniej krwi rozlewu pragnąłem gorąco widzieć was wszyst­kich zjednoczonych pod znakiem Orla Białego. Sądziłem i sądzę, uważałem i wierzę, że w ten sposób można ocalić wiele istnień polskich, zachęcić naszych braci do pod­dawania się, szerzyć pop/och w niemieckich szeregach i najskuteczniej przyczynić się do ich pogromu. Dziś, gdy już jesteście pod gwiaździstym sztandarem, stójcie przy nim‚ póki wam każą. (…) Idźcie na bój z wiarą w dobrą sprawę, z wiarą w zwycięstwo, z przyświadczeniem, że musicie walczyć dla chwały Stanów Zjednoczonych i za wolność Polski zarazem.

W tym samym miesiącu przemawia do młodych Polaków zwerbowanych ochotniczo do szeregów Armii Polskiej utworzonej we Francji. Przemawia na terenie polskiego obozu szkoleniowego w kanadyjskiej miejscowości Niagara-on-the Lake. Oto fragment jego przemówienia: Wy, którzy tu jesteście, ci, którzy tam na polach Francji pod Orłem Białym się biją, to kwiat wychodźstwa, to kwiat Polski całej. Niesiecie Ojczyźnie w ofierze wszystko, co macie najszlachetniejsze – zapał, odwagę i miłość; wszystko, co macie najpiękniejszego – młodość; wszystko, co macie najdroższego – życie. Toteż Naród nigdy wam tego nie zapomni. I dla dodania otuchy zebranym wokoło rekrutom polskim, przypomina, że – jak to już w styczniu Prezydent Wilson oświadczył, – tak i teraz również sprzymierzone rządy Francji, Wielkiej Brytanii i Włoch obwieściły światu, że jednym z głównych celów tej wojny jest odbudowanie Polski zjednoczonej, Polski całej aż do morza.

Stwierdza jednak, że liczba polskich ochotników w Ameryce do Armii Polskiej we Francji jest niewystarczająca z uwagi na potrzebę wyzwolenia Kraju ojczystego. Pod­nosi tą kwestię 12-go czerwca 1918 r. przemawiając na zebraniu Izby Handlowej w Rochester. Istniejąca jedna dywizja polskich żołnierzy – mówi – jest już czymś, ale to nie wystarczy. (…) Utworzenie armii polskiej liczącej co najmniej 100 tyś. żołnierza jest absolutnie konieczne ze względów strategicznych i politycznych. Wszyscy polscy wolontariusze winni być do niej werbowani. I proponuje, aby Izba Handlowa zwróciła się do Rządu amerykańskiego zalecając zorganizowanie wielolicznej polskiej armii w Stanach Zjednoczonych.

Dnia 26 sierpnia 1918, w Detroit przemawia na obradach Sejmu Polskiego w Amery­ce. Ponownie podkreśla, że Polacy mieszkający w Stanach Zjednoczonych, którzy przyznają się do swego polskiego pochodzenia, winni mieć prawo swobodnego wybo­ru, by walczyć i ginąć pod polskimi, własnymi sztandarami w szeregach polskiej, wła­snej armii utworzonej we Francji, uznanej przez wszystkie państwa sprzymierzone. Wspomniał przy tym o nieudanych swych staraniach u Rządu amerykańskiego, aby uzyskać jego poparcie polityczne i finansowe na utworzenie w Rosji potężnej armii polskiej mającej liczyć 700 tyś. żołnierzy pod dowództwem 22 tyś. polskich oficerów. I znów powtarza, że samoistna stutysięczna armia polska na zachodnim, froncie odda­łaby Aliantom i Ameryce, Polsce i sprawie całej ogromne usługi. Rozrzucone po róż­nych pułkach i dywizjonach (amerykańskich) te 100 tyś. znikną bez śladu (dla sprawy polskiej). I dorzuca, że tym, co za wolność Polski walczą, (…) cierpią i krew przelewa­ją, nie tylko należy się nasza cześć i wdzięczność. Im się należy nasza troska i stała opieka. Toteż, jak zaznaczył ‚ powstał w Ameryce, z jego inicjatywy i pod kierownic­twem małżonki Heleny, Polski Biały Krzyż stanowiący organ służby sanitarnej dla armii polskiej we Francji, powstał on – jak się wraził mówca – na tle Orła Białego, jako hasło dla ofiarnego czynu, jako godło miłosiernych wysiłków wychodźstwa na rzecz rannych rycerzy polskich.

Jednak pomimo dwuletnich, pracowitych starań podejmowanych przez Paderewskiego u Rządu Stanów Zjednoczonych, instytucji amerykańsko-polonijnych i społeczeństwa, walczyło w szeregach Armii Polskiej utworzonej we Francji niespełna 20 tyś. młodych polskich ochotników z Ameryki.

Oddziały te stanowiły cześć integralną Armii Polskiej, która pod dowództwem gen. Józefa Hallera, przeszła w 1919 r. z Francji do odrodzonej Ojczyzny. W rok później, Paderewski, jako przedstawiciel pełnomocny Rzeczypospolitej przy Lidze Narodów w Genewie, przemówił na Zgromadzeniu Generalnym Ligii w dniu 4-go grudnia 1920 r. w nawiązaniu do zakończonego już wówczas polsko-sowieckiego zbrojnego konfliktu. Kończąc swe przemówienie powiedział: My pragniemy pokoju. Jeśli jednak nieszczę­ście wojny by nadeszło, Polska wypełni swą powinność do końca i w całej pełni bro­niąc swej niepodległości.

Wraz z rozpętaną zawieruchą 2-giej wojny światowej, 1-go września 1939 r., sprawa podjęcia zbrojnej walki o wolność Polski odżyła na nowo w publicznych wystąpieniach Paderewskiego. Wybuch wojny zastał go w jego szwajcarskiej rezydencji Riond-Bosson k. Morges. Stąd, niezwłocznie zaprotestował w swym Apelu do narodów cywi­lizowanych przeciwko zbrojnej agresji na Rzeczpospolitą. Niszczące siły bolszewizmu – powiedział – połączyły się z siłami hitlerowskimi atakując tyły Armii Polskiej. Pomimo tego Armia Polska wypełnia swój obowiązek stawiając opór aż do granic wytrzymałości ludzkiej. (…) Polska będzie kontynuować walkę zaciekłą przeciwko najeźdźcy po­kazując nieprzyjaciołom, że są oni w kraju podbitym, ale niepokonanym. Polska udo­wodni swą wolę jednomyślną i niewzruszoną, aby prowadzić walkę aż do ostateczne­go zwycięstwa. Nie przyjdzie ono łatwo, ale będzie ono naszym.

Tym razem nie chodziło o tworzenie poza Krajem polskich sił zbrojnych, jak w okresie poprzednim, ale w pierwszym rzędzie o podtrzymanie ducha bojowych akcji u polskich żołnierzy walczących z nieprzyjacielem za wolność Narodu i Ojczyzny. Ten „leimotif” wyraża się w dalszych, kolejnych wystąpieniach publicznych Paderewskiego.

Obrany Prezydentem Rady Narodowej powołanej do życia we Francji przez rząd emi­gracyjny, wygłasza Paderewski 23 stycznia 1940 r. przemówienie na inauguracyjnym jej posiedzeniu w siedzibie Ambasady Rzeczpospolitej w Paryżu. Podkreślił, że głos zabiera najwyższe dobro Rzeczypospolitej mając na względzie. Tragiczna chwila, jaką Polska przeżywa – mówił – stawia przed nami jeden jedyny cel wszystkich naszych wysiłków – ostateczne zwycięstwo i uwolnienie Kraju od wrogów. Do walczących i cierpiących w Kraju rodaków, skierował te słowa pełne uczucia boleści i otuchy zara­zem: Do was się zawracam bracia nasi ukochani poprzez linie okopów, poprzez kraj naszych wrogów, do Was podąża mój glos niosąc Wam niezbędną wiarę w nasze siły, wiarę w niewzruszalność naszych świętych praw do naszej ziemi, wiarę w ostateczne zwycięstwo.

W kilka dni później (31 stycznia) wraca do Szwajcarii, żegnany z honorami na dworcu paryskim przez grupę oficerów Armii Polskiej we Francji.

Gdy Francja uległa siłom najeźdźcy (18 czerwca 1940) r., polska 2-ga Dywizja Strzel­ców Pieszych, walcząca przy boku armii francuskiej, w sile kilkunastu tysięcy przedo­staje się do Szwajcarii i tu zostaje internowana na czas wojny. Paderewski zwraca się niezwłocznie pismem z 22 czerwca1940 r. do gen. Henri Guisan’a, Naczelnego do­wódcy szwajcarskich sił zbrojnych, wnosząc o otoczenie polskich żołnierzy internowa­nych życzliwą opieką, a jednocześnie zapewnienie utrzymania w obopólnym interesie nienaruszalności ducha i koniecznej dyscypliny. Oto, co pisze m.in: Działając w poro­zumieniu z gen. Prugar-Ketlingiem, dowódcą 2-giej Dywizji polskiej (Strzelców Pie­szych) i polskim chargé d’affaires ministrem Ładosiem, pozwalam sobie niniejszym przedstawić kilka propozycji dla zapewnienia naszym oddziałom internowanym w Szwajcarii warunków, które pozwolą uniknąć, w miarę możliwości, przykrych sytuacji i ułatwiłyby zadanie właściwych władz. Proponuje zatem, ażeby w obozach internowa­nych szeregowi żołnierze nie byli odłączani od ich wojskowych przełożonych, którzy – jak pisze –nie tyko są dowodzącymi, nakładającymi reguły ścisłej dyscypliny. ale po­nadto, poza stosunkiem służbowym, okazują się przyjaciółmi i doradcami podległych im żołnierzy. Dalej proponuje, aby dla zachowania nienaruszalnej moralności wśród polskich żołnierzy zapewnić im odnośne zatrudnienie i podkreśla przy tym, że Szwaj­caria na skutek mobilizacji ma potrzebę sił roboczych. Zwraca ponadto w swym piśmie uwagę, że byłoby korzystnym, dla ułatwienia zaadoptowania się żołnierzy polskich do zaistniałych warunków, internowanie ich w obozach na terenie Szwajcarii romańskiej ze względu na ich znajomość języka francuskiego. Niezwłocznie, pismem datowanym z 23 czerwca, gen. Guisan daje Paderewskiemu odpowiedź, pełną kurtuazji i zrozu­mienia. Zapewnia uwzględnienie dwóch pierwszych propozycji i przyjmuje trzecią z pewnym zastrzeżeniem (w zależności od istniejącej w Szwajcarii romańskiej sytuacji na rynku pracy). Po raz wtóry zwraca się Paderewski do gen. Guisan’a pismem z dn. 1 lipca podnosząc sprawę odmowy przyjmowania przez szwajcarską straż pograniczną polskich żołnierzy (rozbitków z 1-wszej Dywizji Grenadierów), którzy nieco później po kapitulacji Francji przedostawali się do Szwajcarii potajemnie, w ubraniach cywilnych, bez broni. Odsyłani przez szwajcarską straż byli oni aresztowani przez straż okupanta niemieckiego i po krótkim dochodzeniu rozstrzeliwani, jak pisze Paderewski.

Pismem z 6 lipca, gen. Guisan zapewnia Paderewskiego, że nic mu nie jest wiado­mym w tej sprawie, i że podejmie właściwe kroki, aby fakty takie – o ile mają miejsce – więcej się nie powtórzyły względem polskich żołnierzy („oficerów”), którzy stawiliby się na granicy szwajcarskiej w swych „mundurach wojskowych”.

Ogółem w latach od 1940 do 1945, było internowanych w Szwajcarii (zwłaszcza nie­mieckojęzycznej) ogółem ok. 15 tyś. polskich żołnierzy.

Dnia 8 lipca 1940 r. kieruje Paderewski, ze swej rezydencji Riond-Bosson k. Morges, odezwę do integrowanych żołnierzy 2-giej Dywizji Strzelców Pieszych. Spełniliście – pisze – obowiązek obrony honoru polskiego żołnierza, walcząc do ostatniej chwili na ziemi francuskiej o wolność świata i nasza Ojczyznę. Nie ugięliście się przed wrogiem, stawiliście mu czoło po bohatersku, zadając mu ciężkie straty i utrzymując swe pozy­cje. Odeszliście z placu boju niezwyciężeni, z pełnym uzbrojeniem, karnie i w ordynku. Nie było waszą winą, żeście odejść musieli. (…) Naczelne dowództwo sprzymierzonej armii (francuskiej,) uznawszy, że dalej walki prowadzić nie może postanowiło złożyć broń. I zapewnia dla dodania im otuchy, że Pan Prezydent Rzeczypospolitej, Wasz Wódz Naczelny i Rząd polski, a z nimi cały Naród wierzą głęboko w nasze zwycięstwo nad wrogiem. (…) Polska nieśmiertelna nie zginęła i nie zginie. (…) Życzę, by hart ducha i miłość Ojczyzny, które dały Wam możność okrycia chwałą polskiego oręża na placu boju, pozwoliły Wam przetrwać ten okres ciężkiej próby.

W połowie września tego samego roku opuszcza Szwajcarię i – na propozycję Rządu polskiego w Londynie – udaje się do Stanów Zjednoczonych, by działać na rzecz uciemiężonej Ojczyzny. Przybył tam 6 listopada.

Dnia 22 czerwca 1941, w Oak-Ridge wygłasza przemówienie do b. żołnierzy-weteranów rekrutowanych w okresie 1-wszej wojny światowej w Ameryce do Armii Polskiej utworzonej we Francji . Powiedział m.in. te wielce znamienny słowa: To nie jest zwykła wojna. Dziś chodzi o przyszłość całego świata, o waszą i naszą wolność. I dalej ciągnął z proroczym wprost natchnieniem: Zwycięzcami będziemy w tej walce nam narzuconej. Zwycięstwo w tej wojnie odniesione zostanie przez siły ducha oparte na wierze w Boga i przywiązaniu do wolności i do ziemi naszych przodków.

To były jego ostatnie słowa mówcy. W tydzień później przestało bić serce tego Wiel­kiego Polskiego Patrioty i Przyjaciela Ludzkości.

Niczym duchowy testament czytamy tekst Paderewskiego publikowany w albumie Wojska Polskiego „Za naszą i waszą wolność” z czerwca 1941 r. Oto wyjątek tego tekstu wyrażający pragnienie pełne uczuć patriotycznych i humanitarnych:

By Polska jutra stała się nie tylko wielką i silną, ale także troskliwą, dobrą i szlachetną Matką wolnych i równych obywateli, (…) by przyszły ład, jaki zapanuje na świecie opie­rał się nie na gwałcie i przemocy, lecz na zasadach nauki Chrystusa, na sprawiedliwo­ści i na zgodnym współżyciu wielkiej rodziny wolnych narodów.

Dr Jan A. Konopka

Od Redakcji:

Tegoroczna XXXVI sesja Stałej Konferencji Muzeów, Archiwów i Bibliotek Polskich na Zachodzie miała miejsce w dniach 17-21 września 2014 w Rzymie. Była ona również okazją do upamiętnienia 70. rocznicy bitwy pod Monte Casino. Zorganizowana ona zo­stała wspólnie przez Fundację Rzymską im. J.Z. Umiastowskiej, Kościół i Hospicjum św. Stanisława, Papieski Instytut Studiów Kościelnych i Ośrodek Dokumentacji Pontyfikatu Jana Pawia II.

Uczestniczyło w niej około 20 instytucji członkowskich Stałej Konferencji MAB – z krajów Europejskich (w tym Szwajcarii), Stanów Zjednoczonych, Kanady oraz z Ameryki Południowej (Argentyna). Z Polski przyjechali przedstawiciele Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego i Ministerstwa Spraw Z agranicznych z Warszawy, oraz Biblioteki Narodowej i archiwów państwowych i naukowych z Warszawy i Krakowa. Byli też obecni obydwoje Ambasadorowie R.P. (przy Kwirynale i Stolicy Apostolskiej). Wygłoszonych zostało 14 referatów.

Wydawca i Redaktor Naczelny: Tadeusz M. Kilarski