(Z okazji 70. Rocznicy Powstania Warszawskiego: 1944 – 2014)
Warszawa padała wielokrotnie ofiarą nienawiści wrogów Narodu Polskiego. W pamięci pozostaje „rzez Pragi”, dokonana z niesłychanym okrucieństwem na mieszkańcach tego warszawskiego przedmieścia, przez wojska carskie w 1794 r. Dokonały one tego w celu złamania oporu obrońców Stolicy, po klęsce maciejowickiej Powstania kościuszkowskiego (10 października 1794 r.). Później, gdy Warszawa stała się zarzewiem kolejnych powstań w latach 1830-1831 i 1863-1864, padali jej obrońcy i mieszkańcy, za każdym razem, ofiarami mściwych represji ze strony carskich władz. Tu, na stokach Cytadeli umierali na szubienicach przywódcy powstań i inni polscy patrioci obrońcy sprawy narodowej. Były również całe rzesze Polaków w głębiach carskich kazamatów i na wygnaniu.
We wrześniu 1939 r., stawiając walecznie czoła hitlerowskiemu najeźdźcy, cierpiała Warszawa (i lawiny bomb „Luftwaffe”). W pięć lat później, bohatersko broniąc drogi do wolności Narodu, zamęczona została przez hordy „SS” i „Wehrmachtu”, z cicha aprobata ze strony sił Armii Czerwonej stających na Pradze, ślepo posłusznych rozkazom Stalina. Taka była „kara” nałożona na polską Stolicę, za jej walkę w imię wolności Narodu, przez obydwu śmiertelnych nieprzyjaciół suwerennej Rzeczypospolitej.
Przypomnijmy pokrótce wydarzenia poprzedzające Powstanie Warszawskie, oraz historie ‚jego przebiegu.
Z początkiem stycznia 1944 r. Armia Czerwona, ścigając cofające się oddziały niemieckie, wkroczyła na terytorium przedwojennej Rzeczypospolitej. Sojusznik Niemiec hitlerowskich w 1939 r. w agresji na Polskę, teraz Związek Radziecki stał się formalnie sojusznikiem zachodnich Aliantów, a zatem i Polski, pozostając jednak wrogo ustosunkowany względem idei odrodzenia suwerennej i demokratycznej Rzeczypospolitej. Pomimo tego, Armia Krajowa, walcząc zbrojnie z okupantem niemieckim, szukała – zgodnie z zaleceniem Rządu polskiego w Londynie, – współpracy wojskowej z oddziałami „Armii Czerwonej”. I tu wpadła „w potrzask”. Próby współpracy z siłami armii sowieckimi kończyły się rozbrajaniem przez nie polskich oddziałów partyzanckich, oraz aresztowaniem i likwidowaniem ich dowódców. Toteż, gdy front sowiecko-niemiecki zbliżał się do Warszawy, dowództwo Armii Krajowej powziął (…) decyzję, aby wyzwolić Stolicę Polski własnymi siłami dla zaznaczenia Woli i prawa Narodu do odrodzenia niepodległej Rzeczypospolitej. Decyzje taką podjął dowódca Armii Krajowej gen. Tadeusz Komorowski (pseudonim „Bor”) wspólnie z Delegatem Rządu na Kraj, wicepremierem Janem Stanisławem Jankowskim (ps. „Sobol”). Zgadzał się z nimi przewodniczący Rady Jedności Narodowej, reprezentującej konspiracyjne ugrupowania w Kraju, Kazimierz Puzak (ps. „Bazylii”). Tego samego zdania byli też przedstawiciele Komisji Głównej Rady. W tym samym czasie Rząd R.P. w Londynie wydał ponadto upoważnienie do podjęcia przez krajowe władze podziemne wszelkich kroków zbrojnych, w tym decyzji o powstaniu powszechnym w kraju.
Pod względem ideowo-narodowym, politycznym i wojskowym, Stolica zdawała się być gotowa na hasło do walki. Zresztą cały Naród polski był wówczas zjednoczony w pragnieniu wywalczenia za wszelką cenę swej niepodległości. W tym duchu pełnym bohaterskiego wszechoddania brzmią następujące słowa wiersza młodego poety warszawskiego powstania Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1921-1944):
Wiec naprzód, niech broń rozdziera,
niech kule szyją jak nić,
I trzeba nam teraz umierać
by Polska mogła znów żyć
Z punktu widzenia politycznego, celem powstania miało być uwolnienie i opanowanie Stolicy przez polskie narodowe siły zbrojne, zanim wkroczyłaby do niej Armia Czerwona, Znów argumentem strategiczno-wojskowym był fakt, że klęska armii hitlerowskiej była już przesądzona z uwagi na nader pomyślną ofensywę armii radzieckiej, która z końcem lipca stanęła „u wrót” Warszawy. Dnia 31 lipca, gen. „Bor” daje dowódcy okręgu warszawskiego, płk. Antoniemu Chruścielowi (ps. „Monter”) rozkaz rozpoczęcia walki o Warszawę z dniem 1 sierpnia. Powstanie wybuchło w naznaczonym rozkazem dniu. Działalnością ogólno-koordynacyjną powstania kierował gen. „Bor” ze swym sztabem, utrzymując łączność radiową z Rządem w Londynie. Natomiast płk. Chruściel dowodził bezpośrednio samą walką na terenie Stolicy. Armia powstańcza (AK) liczyła w dniu rozpoczęcia walk ok. 50 tysięcy żołnierzy, w tym ok. 7 tysięcy kobiet. W znacznej części była to młodzież harcerska. W czasie walk zgłaszali się liczni ochotnicy do szeregów powstańczych. Również mieszkańcy stolicy niezwykle czynnie wspierali walczących. Wspólnie wznoszono barykady, dokonywano przekopów ‚ przejść ukrytych, przebijano tunele. Na zdobytych budynkach powiewały polskie flagi, a żołnierze i współwalczący mieszkańcy nosili biało-czerwone opaski na ramieniu. Wychodziła prasa powstańcza rozprowadzana po całej Stolicy. Niezwykły panował entuzjazm do walki, sycony nadzieją w Zwycięstwo.
Ale wkrótce sytuacja zaczęła przyjmować inny obrót. Z jednej strony, na rozkaz „generalissima” Stalina, siły armii radzieckiej zawiesiły wszelkie działania wojenne, z drugiej strony, Niemcy korzystając z bezczynności Armii Czerwonej sprowadzili, bez szczególnych przeszkód, do walk w Warszawie nowe posiłki wojskowe, doskonale wyszkolone i uzbrojone, dysponujące ciężką artylerią i samolotami wojennymi. Dzielnice opanowane uprzednio przez powstańców pozostawały, pod stałym, morderczym obstrzałem artyleryjskim wroga. Zrzuty broni i amunicji dokonywane dla powstania przez zachodnich Aliantów nie przynosiły niestety skutecznej pomocy. W dużej części wpadały one w ręce nieprzyjaciela. Do tego jeszcze dowództwo sowieckie nie zezwało nawet uszkodzonym samolotom alianckim na lądowanie w strefach zajmowanych przez Armię Czerwoną.
Tak więc z początkiem września. po uciążliwych walkach ulicznych na Starówce, siły powstańcze, wycieńczone i zdziesiątkowane, wycofują się do Śródmieścia. Z końcem września z powodu braku niezbędnych środków do kontynuowania walk, upadają kolejne dzielnice: Czerniaków, Mokotów, Żoliborz. Śródmieście walczy, jeszcze czas jakiś, z pełnym poświęceniem, pomimo niedostatku amunicji, żywności i wody do picia. Z uwagi na beznadziejną sytuację i coraz większą ilość ofiar wśród walczących i ludności cywilnej, dowództwo Armii Krajowej podjęło w końcu decyzje zaprzestania walk. Dnia 2-go października, gen. „Bor” – Komorowski podpisał z dowódcą sił niemieckich kapitulacje, która miała gwarantować powstańcom statut prawny kombatantów w myśl Konwencji genewskiej i ochronę ludności cywilnej. Tak wiec żołnierze oddziałów powstańczych wraz z dowódcami zostali umieszczeni w obozach jeńców wojennych, zaś ludność cywilna, po przymusowym opuszczeniu Stolicy, ulokowana została w obozie wysiedleńczym w Pruszkowie k. Warszawy. Samą jednak Stolicę barbarzyńcy hitlerowscy, opuszczając miasto, pozostawili w gruzach wysadzając i paląc dom po domu, zgodnie z rozkazem Fuhrer’a. Biernymi widzami tego okrutnego widowiska były oddziały armii sowieckiej stacjonujące na drugim brzegu Wisły, naprzeciwko umierającej w gruzach polskiej Stolicy.
Ale ta męczeńska ofiara złożona przez walczącą Warszawę i jej mieszkańców na ołtarzu wolności Ojczyzny nie była daremna. Stanowiła ona trwałe wezwanie dla całego Narodu, aby szedł drogą poświęceń dla odzyskania godności wolnego, niepodległego życia narodowego w przyszłej, odrodzonej Rzeczypospolitej. I Naród poszedł tą drogą.
J. A. Konopka