Analiza przekazów medialnych w czasie drugiej tury kampanii prezydenckiej w RP przynosi bardzo smutne refleksje. Manipulacje i kłamstwa jakie serwowano bez przerwy telewidzom, czytelnikom i słuchaczom w tzw. mediach głównego nurtu przekraczały wszelkie granice przyzwoitości oraz odpowiedzialności i świadczą o fatalnym stanie zarówno polskiego dziennikarstwa jak i wolności słowa w Polsce. Pozwolę sobie podać kilka przykładów ilustrujących te tezy. Nie są to szczególne przypadki, ale pierwsze z brzegu, choć są szokujące. Zaczniemy od debat telewizyjnych. Pierwsza odbyła się w TVP, w czasie której urzędujący prezydent B. Komorowski wciąż, w sposób niegrzeczny przerywał wypowiedź swego kontrkandydata i wręczył mu jakiś papier czym zakłócał rytm wypowiedzi swego oponenta i zabierał mu czas. Doświadczeni dziennikarze prowadzący – red. Gawryluk i red. Ziemiec nie umieli wymusić na prezydencie dyscypliny.
Druga debata tym razem odbyła się w TVN. Wypowiedź kandydata A. Dudy nt. Smoleńska, w której mówił o potrzebie wyjaśnienia wszystkich kwestii, dotyczących katastrofy, gdyż zbyt dużo jest niewiadomych została kompletnie zmanipulowana przez prowadzącą ten segment debaty red. Monikę Olejnik.
Po wypowiedzi A. Dudy red. M. Olejnik zwracając się do kandydata B. Komorowskiego nie tylko, że nie powtórzyła tego samego pytania, które zadała A. Dudzie, co kłóci się z formułą tego rodzaju debat, ale na dodatek włożyła w usta A. Dudy wypowiedź, której nie było, a mianowicie, że: w Smoleńsku był zamach. Wypowiedź kandydata A. Dudy skończyła się kilka sekund wcześniej, a mimo to red. Olejnik natychmiast imputowała słowa, które nie zostały wypowiedziane. O co chodzi? Otóż nieuważny telewidz miał uznać, że źle zrozumiał słowa kandydata Dudy i, jak powiedziała red. Olejnik, rzeczywiście A. Duda mówił o zamachu. Jest to bardzo prosta forma manipulacji polegająca na tworzeniu fikcji i przekonania u telewidza, że się źle coś usłyszało. Efektem ma być rozbudzenie podejrzliwości w stosunku do A. Dudy. Kolejnym ciekawym przykładem jest wypowiedź kandydata Komorowskiego, jakoby prof. Szczerski, który jest doradcą kandydata A. Dudy, chciał w Polsce wprowadzić państwo wyznaniowe, ze średniowiecza, ponieważ jest fundamentalistą katolickim, o czym pisał publicznie. Widz mógł odnieść wrażenie, że w związku z tym kandydat A. Duda sam jest fundamentalistą i chce karać za aborcje, in vitro itd.
Otóż jest to klasyczny przykład manipulacji opartej na kłamstwie, polegającej na wykorzystaniu eseju political fiction, przedstawionego jako własne poglądy kandydata. Wspomniany tekst pochodził ze zbioru, w którym prezentowano różne możliwości rozwoju Polski w zależności od wybranej drogi działania. Publikacja powstała 10 lat temu, a prof. Szczerskiemu przypadła akurat tematyka państwa katolickiego.
Innym, interesującym z naszego punktu widzenia materiałem był wywiad B. Komorowskiego, którego udzielił K. Wojewódzkiemu w jego stałym programie quasi-satyrycznym. W czasie rozmowy z prowadzącym prezydent Komorowski potwierdził, że siedział w więzieniu.
Tym razem chodziło o zbudowanie obrazu prezydenta opozycjonisty, cierpiącego w czasie stanu wojennego. Otóż prezydent Komorowski był internowany (zresztą krótko) w miejscu odosobnienia, a nie w wiezieniu, w którym nie siedział. Przeciętny telewidz nie reaguje na tego rodzaju niuanse I w pamięć zapada przekaz prezydent opozycjonista – więzień w przeciwieństwie do kontrkandydata, który jest młody, a więc bez opozycyjnej przeszłości, bez doświadczenia więziennego ergo nie zrozumie trudnego życia, nie cierpiał za nową Polskę.
Do tych przykładów dodam jeden z prasy, który szczególnie jaskrawo uwypukla manipulacje językową. Po wygranej A. Dudy w dzienniku „Fakty” pojawił się tekst na głównej stronie z wielkim tytułem: „Duda przekupił młodych”. W artykule chodziło o to, że 60% młodzieży zagłosowało na A. Dudę. Manipulacja jest ewidentna, gdyż A. Duda nikogo nie przekupił tylko PRZEKONAŁ, ale słowo „przekupić” ma negatywne konotacje i może sugerować nieczyste interesy. Jest to oczywiście gra z tych najbardziej prymitywnych, ale bardzo skutecznych, ponieważ pojawiła się w bulwarówce, której potencjalnym odbiorcą jest czytelnik mało zamożny, o niskim wykształceniu, który powinien odpowiednio niechętnie zareagować w stosunku do prezydenta-elekta z powodu jakiś szwindli i sugerowanego przekupstwa. Jest to element budowania złego wizerunku nowego prezydenta i podejrzeń o nieczyste intencje. A przecież oto chodzi w tym całym procederze. Chodzi o stworzenie nieprawdziwego obrazu, bo nie ważna jest prawda, a tylko to, kto ją nam serwuje w mediach.
Monika Gąsiorowska
MG jest absolwentką Dziennikarstwa na UW, pracowała jako dziennikarz i wydawca zagraniczny w „Wiadomościach” TVP1 oraz news producer i wydawcą w Eurowizji ( European Broadcasting Union).