„Spośród uniwersytetów zagranicznych, licznie uczęszczanych przez Polaków, coraz większego rozgłosu nabiera Uniwersytet we Fryburgu Szwajcarskim” – tak brzmi pierwsze zdanie książki, a raczej broszury (39 stron) p.t. „Uniwersytet we Fryburgu Szwajcarskim”, której autorem jest Henryk Hilchen, a która opublikowana została w Warszawie w 1909 r.
Autor był niekonwencjonalną postacią. Urodził się w 1881 r. Przodkowie wywodzili się z Kurlandii i Inflant. Rodzice zamieszkiwali na Kresach. Zapewne byli ludźmi zamożnymi, gdyż syn mógł sobie pozwolić na wieloletnie studia. Stał się człowiekiem wszechstronnie wykształconym: studiował chemię i mechanikę na Politechnice Lwowskiej i Warszawskiej, prawo w Petersburgu, teologię na szwajcarskim uniwersytecie we Fryburgu, gdzie uzyskał stopień doktora. W 1910 r. opublikował w Poznaniu, w języku niemieckim dysertację (pracę na stopień naukowy doktora nauk technicznych). „Historia kolei żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej”, podpisana była: Henryk von Hilchen, a więc autor przyznawał się do niemieckiego tytułu szlacheckiego. Znacznie rozszerzona wersja tej publikacji ukazała się po polsku w Warszawie w 1912 r.
Kiedy Hilchen opublikował książeczkę o Uniwersytecie Fryburskim był już chyba po studiach teologicznych. Być może książka powstała jako swego rodzaju forma wdzięczności dla uczelni. Albo jako publikacja reklamująca uczelnię (wydano ją także w języku niemieckim), bo autor przyznaje, że administracja uczelni udostępniała mu różne informacje i dane. Autor podkreśla, jak byśmy dzisiaj powiedzieli, biznesowe myślenie Szwajcarów, którzy w dość biednym kantonie (wtedy tylko 120 tyś. mieszkańców) postanowili zbudować uniwersytet, aby stał się motorem napędowym dla rozwoju miasta Fryburga i całego regionu. W tym celu władze kantonu, za zgodą mieszkańców, wyasygnowały ogromną wtedy kwotę – 2,5 mln franków. Za te pieniądze, pobudowano lub zaadoptowano gmachy przystosowując je do potrzeb uczelni. Powołano wydziały: prawa i literatury, teologii, a potem filozofii i nauk przyrodniczych. Wydział teologii (prowadzony przez dominikanów) powstał z inspiracji Watykanu; jak pisze Hilchen, chodziło o stworzenie centrum myśli katolickiej w protestanckim kraju.
Rok przed otwarciem uczelni wybuchła afera, podobno Uniwersytet chcieli opanować Niemcy, jednak nie dopuszczono do tego sprowadzając kadrę naukową i dydaktyczną z całej Europy. Uniwersytet otwarto 4 listopada 1889 r. Był to uniwersytet dwujęzyczny, z racji położenia kantonu na granicy dwóch kultur: niemieckiej i francuskiej. Wszystkie wykłady i seminaria prowadzono w językach niemieckim i francuskim. Teologię i filozofię starożytną po łacinie. Od początku Uniwersytet specjalizował się również w literaturze i językach słowiańskich. Absolwenci otrzymywali dwujęzyczne dyplomy.
Zaskakująco dużo było na Uniwersytecie Fryburskim wykładowców zwerbowanych przez Szwajcarów z ziem polskich. Najwyraźniej polscy naukowcy i nauczyciele akademiccy cieszyli się dobrą opinią w Szwajcarii, a może byli po prostu tańsi od innych nacji. Polacy zajmowali ważne stanowiska w uniwersyteckiej hierarchii, kierowali katedrami, wykładali, prowadzili seminaria.
Trafił do Fryburga, polski historyk literatury, specjalista od okresu romantyzmu, prof. Józef Kallenbach. Wykładał tu historię literatury polskiej (3 godz. tygodniowo), gramatykę polską (2 godziny) i prowadził seminarium doktoranckie z twórczości Jana Kochanowskiego (2 godziny). Z politechniki w Zurychu trafił do Fryburga prof. Józef Wierusz Kowalski, który zorganizował tu wydział matematyczno-przyrodniczy, objął katedrę fizyki a jego asystentem był późniejszy polski prezydent Ignacy Mościcki. Prof. Tadeusz Estreicher kierował katedrą chemii. Prof. Ignacy Koschembahr- Łyskowski wykładał prawo rzymskie i przez pewien czas był dziekanem wydziału prawa. Wykładał we Fryburgu ekonomista, prof. Antoni Kostanecki, po odzyskaniu niepodległości rektor Uniwersytetu Warszawskiego. Prof. Stanisław Dobrzycki, filolog, był kierownikiem katedry Języków i Literatur Słowiańskich. Prof. Wierusz-Kowalski w latach 1897-1898 był nawet rektorem Uniwersytetu Fryburskiego. W wolnej Polsce, został dyplomatą.
Hilchen pisze, że studiowanie we Fryburgu było znacznie tańsze niż na innych renomowanych uczelniach szwajcarskich. Jego zdaniem „opłata była niewielka”. Immatrykulacja kosztowała 35 franków. 2 franki student wpłacał na „kasę chorych”. Różne były opłaty (niewielkie) za korzystanie z biblioteki, za seminaria itp. Jak twierdził Hilchen, utrzymanie we Fryburgu było raczej tanie. Maksymalnie do 120 franków kosztowało mieszkanie wraz z praniem i utrzymaniem. Na polskich studentów czekała „Kuchnia Polska”, gdzie obfity obiad kosztował 1 franka. Polskim studentom pomagała m.in. Fundacja Stypendialna im. Wiktora Osławskiego. Była to znana i popularna instytucja wspomagająca studentów polskich na obczyźnie. Hrabia Wiktor Osławski, herbu Korczak, po powstaniu listopadowym emigrował do Francji; tam dorobił się dużego majątku. Był miłośnikiem oraz mecenasem sztuki i nauki.
Przez pierwszych 18 lat istnienia Uniwersytetu Fryburskiego studiowało na nim 400 Polaków; m. in. Radziwiłłowie, Czartoryski, Krasiński, Krasicki, Woroniecki, Żółkiewscy. Jednak według autora, dyplomy ukończenia uczelni uzyskało tylko 39 osób. Hilchen przytoczył też niekorzystne i ironiczne opinie prasy polskiej (nie wymieniając tytułu), że uczelnia fryburska jest uniwersytetem „klerykalno – arystokratycznym”. Przyznaje, że nie była to uczelnia najwyższej rangi. W Polsce ironizowano nawet na temat „fryburskich doktorów”. W 1908 r. na Uniwersytecie było 110 studentów polskich; wśród nich 80 z Królestwa Polskiego. Niestety, Hillchen nie przytacza ich nazwisk, a szkoda. „Większość studentów polskich jest niestety bezwyznaniowa”- z wyraźnym smutkiem stwierdzał autor – co chyba należy rozumieć, że znaczna część studentów była pochodzenia żydowskiego.
Studenci teologii (księża i klerycy) mieszkali w trzech akademikach przypominających klasztory. Nie mogli się swobodnie poruszać. Autor, z autopsji (wszak też studiował teologię) przytacza rozkład dnia studenta teologii, trzeba przyznać mocno rygorystyczny. Godz. 5.30 – wstawanie. 5.50-6.00 – modlitwa poranna. 6.00-6.30 – rozmyślanie. 7.00-7.20 – czytanie Pisma Św. 7.20-8.00 – śniadanie, rekreacja. 8.00-12.00 – wykład. 12.10-14.00 – obiad, spacer. 14.00-19.00 – wykłady. 19.10-20.00 – kolacja i rekolekcje. 20.30-21.00 – modlitwa wieczorna. W przerwach po posiłkach ćwiczono czytanie po łacinie.
Na uniwersytet przyjmowano kobiety po przedstawieniu świadectwa ukończenia szkoły (gimnazjum) i świadectwa moralności. Mogły studiować na wydziałach: prawa, filologii, matematyczno- przyrodniczym. „Studentki nie mogą słuchać wykładów teologicznych” – napisał Hilchen.
Henryk Hilchen, autor przewodnika po Uniwersytecie Fryburskim, w 1912 r. został kapłanem, mając 31 lat, po dwuletnim pobycie w warszawskim seminarium. Został polskim korespondentem „Osservatore Romano”, był jakiś czas sekretarzem w nuncjaturze papieskiej. Kiedy kardynał Achilles Ratti, późniejszy Pius XI został nuncjuszem apostolskim w Polsce ksiądz Hilchen był jego prywatnym spowiednikiem. Jak się wydaje, znajomość z późniejszym papieżem zaowocowała nadaniem tytułu prałata dla ks. Hilchena. W latach 1920-1922 odbył studia na papieskim uniwersytecie Angelicum w Rzymie.
Praca Henryka Hilchena dedykowana jest „Przyjacielowi i Koledze Karolowi Stadnickiemu”. Karol Andrzej Stadnicki, herbu Szreniawa, studiował na Wydziale Filozoficznym Uniwersytetu Fryburskiego. W 1910 r. doktoryzował się Jego ojciec, zmarły kiedy Karol był chłopcem, miał majątek na terenie Niemiec. W 1912 r. Karol Stadnicki sprzedał niemiecki majątek wrócił do kraju i kupił Staroźreby, posiadłość ziemską pod Płockiem. W roku 1912 wydawał miesięcznik „Ruch Chrześcijańsko-Społeczny”. Walczył w wojnie polsko-bolszewickiej 1920 r. Po jej zakończeniu wstąpił do Seminarium Duchownego w Płocku. Księdzem został w 1924 r., mając 39 lat. Nasuwają się tu analogie z Henrykiem Hilchenem, obaj późno wstąpili do seminarium, obaj późno zostali kapłanami. No i obaj studiowali we Fryburgu i chyba do końca życia Stadnickiego kontynuowali uniwersytecką znajomość. Obaj też, zgodnie z wyniesionymi z Fryburga teoriami, angażowali się w Polsce w tworzenie „modernistycznych” organizacji chrześcijańsko- społecznych.
Na końcu przewodnika po Uniwersytecie Fryburskim, autor zamieścił informację o dziś bliżej niezrozumiałym sporze, czy uniwersytet, a szczególnie wydział teologiczny został opanowany przez „modernistyczne” teorie i zdobyli sobie na nim wpływy tzw. „postępowcy”, takie donosy dotarły bowiem do Watykanu. Spór dziś niezrozumiały (chodziło o bardziej liberalne podejście do kanonów wiary, a także „zejście w dół” do robotników, zakładanie ruchów chrześcijańsko-społecznych). Tezy te były lansowane przez część duchowieństwa francuskiego, spór został jednak zażegnany, a Papież przysłał do wykładowców teologii list, w którym pochwalił ich pracę.
Dużej kariery w strukturach kościelnych w Polsce doktor teologii z Fryburga nie zrobił, chyba dlatego, że uważano iż jest związany z Piusem XI, z którym część polskiej hierarchii była skonfliktowana (m.in. kardynał A. Sapiecha). Poza tym Hilchen był poprzez korporację studencką „Sarmatia” do której należał, w kontakcie z Narodową Demokracją. Jakiś czas pełnił funkcję kapelana w Szkole Podchorążych Artylerii w Poznaniu, a potem był proboszczem w różnych miejscowościach, głównie na Mazowszu i Podlasiu. Miał potem parafię w Warszawie, gdzie został stołecznym radnym i sekretarzem generalnym Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich w Warszawie. Redagował czasopisma: „Chrześcijański Pracownik Katolicki” i „Przewodnik Społeczny”. Podczas okupacji niemieckiej w Polsce, miał kontakty z Podziemiem, był aresztowany i więziony na Pawiaku. Po wojnie był krótko proboszczem w Międzyrzeczu, a następnie w roku 1947 objął parafię w Słupsku. Zmarł w 1956 r.
Izabela Gass