Informacje z życia Polonii w Szwajcarii... Wydarzenia, spotkania, imprezy... Artykuły, felietony, reportaże, reklamy polskich firm - to wszystko znajdziesz w "Naszej Gazetce".

Niemiecka Europa

About

Niemiecka Europa

Prof. dr Mirosław Matyja

Proces podporządkowywania Europy przez Niemcy jest niepodważalnym faktem i co najgorsze – proces ten przyjmowany jest z pokorą i „zrozumieniem“ przez większość krajów na starym kontynencie.

Paradoks polega na tym, iż idea europejska, zapoczątkowana w latach 50-tych ubie­głego wieku, miała na celu międzynarodowe powiązanie i pośrednią kontrolę nad Niemcami, aby nigdy więcej w przyszłości państwo to nie stanowiło zagrożenia w Eu­ropie.

Tymczasem sytuacja odwróciła się diametralnie: to Niemcy przejęły przewodnią i do­minującą rolę w europejskiej gospodarce i polityce.

Berlin żegna się powoli, ale konsekwentnie z uzależnieniem od innych państw euro­pejskich i rozpoczyna własną grę na europejskiej i globalnej scenie. Dawny niemiecki problem Europy powraca, tyle, że tym razem ma wymiar ekonomiczny, a nie jak w przeszłości polityczno-militarny. Europą rządzą Niemcy, którzy mają w Unii pozycję centralną w stopniu, jakiego dotąd nigdy w okresie powojennym nie widziano. Plany oszczędnościowe, jakie starają się narzucać krajom dotkniętym kryzysem ekonomicz­nym, są w założeniu całkowicie nierealne. Państwa zadłużały się, bo skrępowane były wspólną europejską walutą i dlatego przegrywały konkurencję z Niemcami. W Europie do presji ze strony Chin, Indii oraz innych krajów rozwijających się doszła egoistyczna i agresywna strategia gospodarcza Niemiec. Wprowadzenie euro i powiązany z tym zwiększony popyt na towary niemieckie umożliwiło niemieckiej gospodarce ekspansję gospodarczą w krajach strefy euro.

W Grecji, Hiszpanii, Włoszech, Francji, ale także w Wielkiej Brytanii słychać często krytyczne głosy zarzucające Niemcom, że opanowały za pomocą wspólnej waluty euro południe Europy i ograniczają te kraje, aby przeforsować swoje zasady, a równocze­śnie dzięki polityce eksportowej najwięcej korzystają na wspólnej walucie. Podobne głosy można usłyszeć w USA, gdzie ostrzega się przed „ukrytą ekspansją” Niemiec. Polityka kanclerz Merkel, jest nastawiona – w porównaniu z byłym kanclerzem Helmu­tem Kohlem (1982-1998, również CDU) – mniej proeuropejsko, a bardziej „narodowo”. Europa jest jej potrzebna po to, by zwiększyć siłę Niemiec w rywalizacji z Chinami czy USA. Niektórzy politycy niemieccy uważają, że problemem nie jest hegemoniczna pozycja Niemiec, lecz fakt, iż Berlin sprawuje tę hegemonię w sposób ułomny – Niem­cy chcą przewodzić, a równocześnie chcą ukształtować Europę na swą modłę, żeby stała się bardziej konkurencyjna w interesie niemieckim. Państwo to dysponuje wy­starczającą siłą, aby narzucić Europie swoje zasady, lecz jest zbyt słabe, by stać się prawdziwym hegemonem w skali światowej.

W przeszłości to gospodarka i przemysł niemiecki decydowały o wielkości Niemiec, to gospodarka i jej siła decydowała o potencjale tego kraju i umożliwiła mu przeprowa­dzenie dwóch totalnych wojen w stosunkowo krótkim odstępie czasu.

Obecnie ponownie to przemysł niemiecki jest podstawą Unii Europejskiej, albowiem trzeba pamiętać, że to dzięki istnieniu tego przemysłu, państwo niemieckie może tak wyjątkowo hojnie sponsorować budżet unijny.

To przemysł pozwolił wygrać Niemcom wojnę z Francją, po której nastąpiło zjedno­czenie państwa niemieckiego, a następnie pozwolił im prowadzić I i II wojnę światową. Wreszcie to niemiecki przemysł – odbudowany po wojnie, przyczynił się do porozu­mienia w sprawie węgla i stali, a to przecież był fundament wspólnoty europejskiej. Dzisiaj niemiecki przemysł jest obecny wszędzie i podporządkowuje sobie praktycznie całą Europę.

Europa staje się coraz bardziej niemiecka, a Niemcy wykorzystują Unię Europejską jako środek do osiągnięcia swego celu, zwiększając globalną wymianę handlową. Kluczem do powodzenia wielkiego eksperymentu jest wspólna waluta euro, od której powodzenia zależy przyszły los i Niemiec i Europy. Jeżeli euro przetrwa obecną fazę kryzysu, to prawdopodobnie będzie możliwa dalsza ekspansja gospodarki niemieckiej.

Pierwszą wyraźną oznaką nowej dominacji Niemiec w Europie był niewątpliwie kryzys cypryjski w latach 2012-2013, w czasie którego niesłyszalna była rola Francji ani inne­go kraju UE, zaś charakterystycznym było nie tylko to, że bez aprobaty Niemiec nie było możliwe przyjęcie jakiegokolwiek rozwiązania, ale również fakt, że to Berlin dyk­tował warunki, na jakich miało dojść do przezwyciężenia kryzysu. Przypadek kryzysu finansowego na Cyprze doskonale unaocznił brak funkcjonowania demokratycznych mechanizmów Unii Europejskiej oraz malejące poczucie wspólnej odpowiedzialności państw członkowskich.

Ostatni kryzys grecki i potwierdził tezę o dominacji Niemiec w Europie, nie tylko w sferze gospodarczej, ale i politycznej.

Niemcy, począwszy od 2010 r., ulokowały we wszystkich pakietach pomocowych dla Grecji miliardy euro. Nawet jeśli Ateny nie spłacą swoich długów, Berlin na tym zyska, ponieważ spadła rentowność niemieckich obligacji. W latach 2010-2015 kryzys zadłu­żenia spowodował znaczne obniżenie niemieckich stóp od obligacji, tym samym przy­nosząc państwu znaczne oszczędności. W ten sposób gospodarka niemiecka stała się „bezpieczną zatoką” dla inwestorów, dzięki którym Berlin zaoszczędził dziesiątki mld euro.

Kryzys z uchodźcami napływającymi do Europy jest największym wyzwaniem dla Unii Europejskiej od czasów zapaści gospodarczej Grecji. Niemniej jednak w okresie szu­kania rozwiązania kryzysu greckiego nie brakowało pomysłów i projektów. Obecna sytuacja, związana z uchodźcami z Bliskiego Wschodu, wskazuje na totalny paraliż Unii Europejskiej i dominującą pozycję Niemiec. Budapeszt, kontrolując strumień uchodźców na Zachód, nie robił nic innego, jak tylko egzekwował unijne prawo, co nie spodobało się Niemcom. Niemniej jednak Węgrzy postępują według prawa europej­skiego, które stanowi, że państwo członkowskie, które ma granicę zewnętrzną, nie może pozwolić na wyjazd imigrantów, dopóki nie zostaną oni zarejestrowani i nie zo­stanie potwierdzony ich status – bądź azylanta, bądź uchodźcy. Niemcy postawili jed­nak układ z Schengen pod znakiem zapytania i starają się narzucić i w tej sferze swą dominację w Europie, sugerując innym państwom przyjmowanie „syryjskich” uchodź­ców. Sami przyjmują ich największą liczbę, ale i tym razem nie stracą na tym, bowiem potrzeba im – na skutek ożywionej gospodarki – nowych rąk do pracy czy wręcz nowej klasy robotniczej.

Jak na razie Europa znajduje się nadal w recesji ekonomiczno-politycznej, podczas, gdy USA przezwyciężyły kryzys ekonomiczny, a Chiny dokonały kolejnego skoku na­przód. Mamy w świecie, a także wewnątrz Europy do czynienia z procesem przecho­dzenia od polityki ideologicznej do kalkulacji ekonomicznej. W tym wszystkim państwo niemieckie stara się stworzyć dla siebie jak najlepszą sytuację w celu uzyskania i umocnienia hegemonicznej roli w Europie. Interesy naszego regionu – Europy Środ­kowej, przestały się liczyć. Czy Angela Merkel troszczy się o ukraińskich uchodźców, szukających schronienia w Polsce? Obecnie liczą się uciekinierzy z Syrii (jeśli w ogóle

pochodzą z tego kraju), bo tak postanowili Niemcy.

Jaka rolę odgrywa w tym wszystkim Unia Europejska?

Ta nieudolna, źle zorganizowana i powolna w swoim działaniu instytucja nie jest w stanie w ramach swoich zbiurokratyzowanych struktur podjąć żadnej wiążącej decyzji. W takiej sytuacji wszyscy politycy spoglądają w kierunku Berlina, jedni z nadzieją, inni z obawą, ale z reguły wszyscy pokornie. Natomiast buntujących się należy ukarać (Węgry), mimo iż działają według ustalonego prawa (Schengen), ale to prawo przesta­ło w międzyczasie interesować niemiecko-europejskiego decydenta.

Nadal jednak funkcjonuje w świecie zasada suwerenności państwowej czyli zdolności do samodzielnego, niezależnego od innych państw, sprawowania władzy politycznej nad własnym terytorium, zarówno w sprawach wewnętrznych jak i zewnętrznych, o czym Niemcy zapominają, tworząc jednocześnie tezę tzw. „ograniczonej suwerenno­ści”. Suwerenność państw europejskich przeżywa jednak obecnie swój renesans, stąd powstają nowe płoty i zapory graniczne oraz przeprowadzane są ponownie kontrole na granicach państw.

To zapewne jedynie kwestia czasu, kiedy w Europie słowo europejski zostanie po­nownie zastąpione słowem narodowy.

Prof. dr Mirosław Matyja

Dodaj komentarz

Wydawca i Redaktor Naczelny: Tadeusz M. Kilarski