Nasz kontynent jest polem ścierania się odmiennych cywilizacji, kultur narodowych i tradycji. Tak było od wieków. Problem tożsamości europejskiej nabrał szczególnego znaczenia w ostatnich latach. Dlatego warto zwrócić uwagę na specyfikę zachodniej cywilizacji określaną również mianem łacińskiej.
Składa się z trzech filarów. Pierwszym – w sensie chronologicznym – jest kultura grecka. To jej zawdzięczamy pojęcie prawdy obiektywnej i rozumienie nauki jako wolnego, racjonalnego typu poznania. Początkowo nauka była utożsamiana z filozofią i pozostawała z nią ściśle związana. W miarę upływu czasu nastąpiło wyodrębnienie się innych nauk, określanych niekiedy szczegółowymi.
Bez metodycznego dążenia do prawdy, połączonego z krytyczną analizą uzyskiwanych rezultatów nie możliwy byłby rozwój kontynentu. Grecy położyli podwaliny pod algebrę, geometrię, logikę, etykę, psychologię i astronomię. Do dzisiaj korzystamy z ich bogatych wyników badań. Osobny wkład wnieśli w rozwój rzeźby, malarstwa, teatru, epickich poematów i liryki. Ciągle podziwiamy kunszt i architekturę grecką. Wspaniałe budowle przetrwały do dzisiaj. Tymczasem współczesne osiedla budowane w wielu krajach europejskich przypominają bezgustowne kurniki, a poszczególne bloki mieszkaniowe wpisują się w formę budownictwa koszarowo-więziennego.
Drugim filarem naszej cywilizacji jest prawo rzymskie i jego zasady. Prawnikom rzymskim zawdzięczamy podstawy prawa własności, prawa spadkowego i zbiór zasad odnoszących się do przeprowadzenie procesu karnego i jego warunków, niezbędnych dla prawomocności. Wielu znawców przedmiotu za najważniejszą z zasad współczesnego prawa karnego uznaje zasadę „nullum crimen sine lege” (nie ma przestępstwa bez ustawy), to znaczy, że odpowiedzialność karna następuje tylko wtedy, gdy czyjś pogląd bądź zamiar uzewnętrzni się w działaniu.
Rzym opracował nie tylko spójny system prawny. Z tamtej kultury przejęliśmy alfabet, a język łaciński miał znaczny wpływ na kształtowanie języków europejskich (włoski, portugalski, hiszpański, francuski, a nawet rumuński) i nasze myślenie. Wniesiono osobny wkład w architekturę (łuk architektoniczny, kopuła), filozofię, sztukę i retorykę.
Rzymianie byli ludźmi praktycznymi. Skonstruowali pierwszą pompę strażacką i wprowadzili niezwykle wytrzymały rodzaj cementu (mieszanina wapna i skał wulkanicznych). Rozbudowali systemy doprowadzające wodę do miast (akwedukty, rozwinęli również budowę dróg. Należą one do największych osiągnięć inżynieryjnych starożytności. Fragmenty, Via Appia, określanej „królową dróg” przetrwały do dzisiaj i mimo upływu tysiącleci wywołują podziw. Szkoda tylko, że projektanci i wykonawcy autostrad w Polsce nie poznali starych metod solidnej roboty.
Trzecim filarem cywilizacji łacińskiej jest etyka chrześcijańska. Wniosła w życie społeczne trwałe zasady, jak np. małżeństwo monogamiczne dozgonne, zniesienie niewolnictwa, zniesienie zemsty i zastąpienie je nakazem miłości bliźniego. Dla Greków czy Rzymian zasadniczo człowieczeństwo było uzależnione od pozycji społecznej człowieka.
Chrześcijaństwo zaszokowało. Ogłosiło światu, że „Bóg jest miłością” (1 J4,8), a każdy bez wyjątku jest Jego dzieckiem. Przysługuje mu zatem ta sama wartość- godność. A więc człowiek – byt osobowy – nie może być traktowany jako środek do jakiegoś celu. Ale tylko i wyłącznie, zawsze i wszędzie jako sam sobie godny cel.
Chrześcijaństwo dokonując wyłomu w rozumieniu człowieka wywołało oburzenie i zgorszenie. Wyzwoliło bunt podkreślając, iż bliźnim jest każdy, drugi człowiek. Tego nigdy nie zrozumiał i nie zaakceptował ani islam, ani judaizm.
Oprócz monogamii podkreśliło szczególne znaczenie rodziny. Zrodzenie potomstwa, dokonujące się na gruncie komplementarności płciowej jest przywilejem i wyłącznym zadaniem dla kobiety i mężczyzny. W ten sposób służą życiu, tworzą wspólnotę (małżeństwo, rodzinę). Bez rodzin nie ma społeczeństwa, narodu i państwa.
Istotną cechą cywilizacji łacińskiej jest racjonalność. Wbrew pozorom, powierzchownym opiniom i mniemaniom chrześcijaństwo nigdy się jej nie wyrzekło. Wręcz przeciwnie: „Kościół ze swej strony wysoko ceni to dążenie rozumu do osiągnięcia celów, które czynią osobowe istnienie coraz bardziej godnym tego miana. Widzi bowiem w filozofii drogę wiodącą do poznania podstawowych prawd o życiu człowieka. Zarazem uznaje filozofię za nieodzowne narzędzie, pomagające głębiej rozumieć wiarę i przekazywać prawdę Ewangelii tym, którzy jeszcze jej nie znają” (Jan Paweł II, Fides et ratio).
Jakże trudno doszukać się racjonalności w myśleniu biurokratów z Unii Europejskiej. Ustalili np. że marchewka to owoc, ślimak to ryba, a do każdej pary gumiaków producenci zobowiązani są dołączyć wielostronicową instrukcję obsługi i to w wielu językach. Zapewne interesującą była by praca naukowa rozwiązująca zagadkę, jak to polski rolnik w czasach PRL posługiwał się nimi bez instrukcji.
Dzisiejsza Europa niewątpliwie osiągnęła wiele sukcesów, szczególnie w wymiarze materialnym. Postęp techniczny przebiega szybko i jest ogromny. Jednak nie towarzyszy mu rozwój moralny człowieka. Dlatego pojawiają się oznaki poważnego kryzysu. Wywołuje niepokój, a nawet lęk w obliczu przyszłości. Nie brak wieszczących śmierć kontynentu i zniszczenie cywilizacji łacińskiej.
Codziennie obserwujemy zjawiska będące zaprzeczeniem dorobku Greków i Rzymian. Powszechnym i modnym staje się odrzucenie istnienia prawdy obiektywnej i zastępowanie jej relatywizmem. „Dyktatura relatywizmu (…) niczego nie uznaje za ostateczne i jako jedyną miarę rzeczy pozostawia tylko własne ja i jego zachcianki” (Kard. J. Ratzinger). Relatywizm skaził nasze prawodawstwo. Znany jest casus francuskiej lesbijki, która oskarżyła swój kraj, iż różnicuje prawo do adopcji ze względu na orientację seksualną osoby. A Europejski Trybunał Praw Człowieka 22 stycznia 2008 roku przyznał lesbijce rację powołując się na zapisy Europejskiej Konwencji.
Prowadzi się otwartą wojnę z etyką chrześcijańską. Szerzy fałszywe poglądy i postawy. Niektóre „obrończynie” praw kobiet postrzegają dzieci jako zagrożenie, zniszczenie kariery, zamach na własne prawa i nietykalność osobistą. Podważa się, wyśmiewa i neguje wartość małżeństw monogamicznych. Propaguje związki homoseksualne, a parom jednej płci daje się prawo do adopcji dzieci. Pełnie praw adopcyjnych wprowadziły: Belgia, Holandia, Wielka Brytania, Szwecja, Norwegia, Islandia, Hiszpania i Andora. Przekroczeniem absurdu było zarejestrowanie dziecka-robota w urzędzie stanu cywilnego w jednym z miast Belgii. Nadano mu imię żeńskie Fran i nazwisko Pepper. Na początku ubiegłego roku wręczono mu akt urodzenia podpisany przez burmistrza miasta.
Można odnieść wrażenie, iż w odniesieniu do naszego kontynentu znajdujemy się w sytuacji przedstawionej kiedyś przez S. Kierkegaarda. „Zdarzyło się w pewnym teatrze, że wybuchł pożar za kulisami. Pajac wyszedł przed kurtynę, aby powiadomić o tym publiczność. Myślano, że to żart, i klaskano w dłonie; pajac powtórzył wiadomość; bawiono się jeszcze bardziej”.
Nie wiem, jaka będzie przyszłość cywilizacji łacińskiej w Europie. Wtłaczane zewsząd reguły poprawności politycznej i odrzucenie zasad etyki chrześcijańskiej doprowadziły do wyhodowania mentalności „zepsutego dziecka”. O niej pisała R. Weaver: „Chce ono rzeczy, ale konieczność zapłaty za nie uznaje za coś narzuconego lub za przejaw złośliwości tych, którzy tego żądają. W końcu – jak zobaczymy – lży tych, którzy mu nie ustępują” („Idee mają konsekwencje”).
Dziedzictwo Greków przekonuje o mocy prawdy, dobra i piękna. Chrześcijaństwo potwierdziło i pogłębiło ich walory. Ubogaciło je nadając nowy sens i kształt. Jeśli Europa pragnie przetrwać i pozostać sobą musi powrócić do najlepszej cząstki dziedzictwa – wartości chrześcijańskich. Tym samym odrzucić utopię szczęścia oderwaną od prawdy obiektywnej oraz zdrowego rozsądku. I podjąć mozolną budowę jedności kontynentu opartą na wspólnocie państwa wolnych i suwerennych.
Emil Mastej