S ł o w o w s t ę p n e
„Jestem Polakiem, wiernym synem Ojczyzny. Myśl o Polsce wielkiej i silnej, wolnej i niepodległej była i jest treścią mojego istnienia, urzeczywistnienie jej było i jest jedynym celem mojego życia”. Takie było „credo“ Paderewskiego – patrioty. Wyznał je publicznie zwracając się w Nowym Jorku do Polonii amerykańskiej 22 maja 1915 r. Wyrażał tym swoje święte przyrzeczenie służenia sprawie Narodu i Ojczyzny. Żył losem Narodu. Przeżywał wydarzenia dziejowe związane z jego istnieniem – i te rodzące nadzieje na wolność, i te niosące wyzwolenie po przeszło wiekowej niewoli, i te napełnione życiem odrodzonej Rzeczypospolitej, i te ponownej ofiary męczeństwa i walk z barbarzyńskim najeźdźcą.Ten światowej sławy polski, pianista i kompozytor, a przy tym mąż stanu, ów trybun uciemiężonego Narodu, dawał z siebie wszystko dla sprawy Polskiej Ojczyzny.
Był urodzonym mówcą, zarazem obdarzony wybitnym polotem literackim, czego bezpośrednim świadectwem są jego niezmiernie liczne wystąpienia w słowie i piśmie, po polsku, po francusku i po angielsku we formie przemówień, odezw, pism, wywiadów. Wiele z tych tekstów ukazało się jeszcze za jego życia w druku, na łamach prasy, lub rozpowszechnianych było drogą radiową.
W swych wypowiedziach powoływał się, zależnie od okoliczności, na historie i tradycje narodowe, rozważał współczesną mu teraźniejszość, wybiegał myślą i oceną w przyszłość. Zależnie od okoliczności, obierał w oratorska szatę swe wypowiedzi, aby przyciągnąć uwagę słuchaczy, wzbudzić uczucia nadziei, współczucia, ofiarności, miłości do Ojczyzny i wezwać do współdziałania dla wspólnego dobra. Zgodnie ze swą niezwykle bogatą uczuciowo duszą artysty i patrioty, był Paderewski w dużej mierze idealistą. Z pełną nadzieją i przekonaniem wewnętrznym głosił najwyższe ideały narodowe.
F a k t y
1) Lata 1910-1914
Już początkowe lata XX-go wieku zapowiadały radykalne zmiany w sytuacji i strukturach wewnętrznych państw zaborczych. Klęska Rosji w wojnie z Japonią w 1905 r. wpłynęła na wzmożenie się ruchów rewolucyjnych w Rosji i w „Kongresówce”. Jednocześnie mnożą się podejmowane przez Polaków akcje narodowo-polityczne i wzrasta ilość polskich organizacji niepodległościowych w Kraju i za granicą.
Ignacy Paderewski, będąc w pełni świadomy narastających konfliktów i przewidując dalszy bieg wydarzeń, pragnie w swych wystąpieniach zmobilizować wszystkich Rodaków dla wspólnego, jednomyślnego działania mającego doprowadzić do zerwania kajdanów niewolących Ojczyznę od przeszło 120 lat.
I poczuł się niejako w roli trybuna Narodu. Czuł, że w opinii Rodaków staje się „kimś w rodzaju przywódcy” – jak wyznał to później w swych 'Pamiętnikach’. Było to 15 lipca 1910 r. w Krakowie, kiedy stojąc u stóp ufundowanego przez siebie pomnika „grunwaldzkiego” (odsłoniętego w tym dniu z okazji 500-lecia zwycięstwa polsko-litewskiego oręża nad zaborcą krzyżackim) rzucił wezwanie w imię wspólnej, narodowej sprawy. Słuchały go przeszło 150-cio tysięczne rzesze Rodaków przybyłych ze wszystkich trzech zaborów. Wołał do serc i umysłów ze zrodzoną nadzieją, „aby wszystkie dzieci tej ziemi natchnęła miłość, zgoda, wiara, moc, nadzieja, rozwaga, cierpliwość i ta dobra wiara, bez której nie ma ani cnót cichych, ani sławnych czynów. Niech każdy Polak i Litwin, każdy z dawnych dzielnic Ojczyzny, czy z za oceanu, spoglądając na ten pomnik, jako znak wspólnej przeszłości, świadectwo wspólnej chwały, zapowiedź lepszych czasów, jako na cząstkę własnej, wiara silna, duszy, – zachętę odczuł do wspólnej, owocnej pracy”.
W kilka miesięcy później, 23 października, przemawiał w przepełnionej sali Filharmonii we Lwowie na uroczystości upamiętniającej 100-lecie urodzin Fryderyka Chopina. Widział w muzyce wielkiego piewcy polskiego Narodu niezmożoną siłę dla zachowania duszy Narodu „albowiem w nim się objawia cała nasza zbiorowa dusza. Więc krzepmy serca do wytrwania, do trwania, myśli strójmy do czynów, do dzielnych, sprawiedliwych, uczucia podnośmy do wiary, do silnej, – bo nie ginie naród, co ma taką wielką, nieśmiertelną duszę.”
Nieco wcześniej postanowił, wspólnie z kilku innymi osobami, wejść – jak pisze – w porozumienie z jednym z wybitniejszych dzienników paryskich i uczynić go organem Polski tj. tłumaczem istotnych potrzeb, rzecznikiem słusznych rozsądnych żądań naszych, (bo) sprawa polska, mimo swego wielkiego, międzynarodowego znaczenia nie miała dotychczas zagranicą żadnego organu, który by o jej doniosłości pouczał Europę (list do NN z początku października 1910). Uzasadniając rzuconą na ten cel subskrypcję pisze Paderewski 30 listopada 1910 r. do pewnej osoby ustosunkowanej nieprzychylnie, te wielce znamienne słowa: Sprawa narodu to nie interes, z którego wycofać się należy, gdy zamiast zysku straty przynosi. Sprawa narodu to praca ciągła, praca stała, wytrwałość, niezłomność, ofiarność nieprzerwana z pokolenia na pokolenia. Zaniechać jej nie wolno, a łożyć na nią, w miarę możliwości, zawsze się powinno.
Wzrastał prestiż osobisty i moralny Paderewskiego w oczach Rodaków, w kraju i na obczyźnie. Niepokoiło to wielu czołowych działaczy politycznych m.in. Romana Dmowskiego. W odpowiedzi na jego uwagi, kieruje do niego Paderewski, dla uspokojenia, następujące zapewnienie (list z końca października 1910 r.): Żadnej roli politycznej odgrywać nie myślę. Nie mam do tego ani ochoty, ani przygotowania, ani też temperamentu. Władza mnie nie nęci, powaga ojca Narodu nie pociąga, pośledniejsze stanowisko pożytecznego syna Ojczyzny najzupełniej mi wystarcza.
W następnych latach omawianego okresu poświecił się Paderewski zasadniczo swej karierze artystycznej. Występował z koncertami w krajach Europy zachodniej (Szwajcaria, Niemcy, Francja, Anglia), w Polsce (Lwów, Kraków, Warszawa), w Stanach Zjednoczonych, w Afryce Południowej.
Powrócił do siebie, do Riond-Bosson k. Morges, w czerwcu 1914 r. Tu obchodził jak zwykle 31 lipca swoje imieniny w licznym gronie zaproszonych gości, przybyłych również z poza Szwajcarii i Polski. Zabrał jak zwykle głos by powiedzieć kilka słów na powitanie. Mimo radości, jaką odczuwamy ze spotkania, – powiedział – musimy być świadomi z powagi chwili, że być może w tej chwili ważą się losy Europy. Przeczuwam to, że o ile wojna rzeczywiście wybuchnie, moja Ojczyzna, Polska, jedna z pierwszych od niej ucierpi, przez długi czas będzie nękana walkami, zaleje Ją morze krwi i łez, ale w końcu powstanie wolną – co daj Bóg.
Wraz z wybuchem Wojny Światowej 1-go sierpnia 1914 r. świadomym był, że – jak to zaznaczył w swoich 'Pamiętnikach’ – nowy świat, nowa era rozpoczynały się. Także dla mnie zaczynała się nowa epoka, epoka innej, nieprzewidzianej, a jednak przeznaczonej mi kariery.
Przeczuwał dobrze wielki patriota początek końca niewoli swego Narodu. Z pełną wiarą i nadzieją widział celowość przystąpienia do tworzenia podstaw zapewniających odrodzenie wolnej Rzeczypospolitej, w oczekiwaniu na przewidywany upadek trzech rozbiorczych monarchii.
Środkiem mobilizującym świadomość koniecznej solidarności działań na rzecz Polski na skalę narodową i międzynarodową była – podjęta przy końcu 1914 r. wspólnie z Henrykiem Sienkiewiczem i innymi działaczami polskimi przebywającymi w Szwajcarii – inicjatywa założenia Komitetu Centralnego Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce (z siedzibą w Vevey, gdzie mieszkał Sienkiewicz, prezes Komitetu, utworzonego formalnie w styczniu 1915 r.). Jego celem było – jak pisał Paderewski – scentralizowanie i dystrybucja środków pomocy w sposób skuteczny i szybki pomiędzy wszystkimi ofiarami (w Polsce) bez względu na rasę i wyznanie (list do L. Malve, ministra spraw wewnętrznych Francji z 4 marca 1915 r. celem uzyskania zgody na założenie we Francji oddziału Komitetu Pomocy).
2) Lata 1915-1918
W obliczu rozpętanej zawieruchy wojennej Paderewski wzmaga swe działania w obronie prawa Narodu do niepodległości. Nutą zachęty i nadziei brzmią jego nawoływania do wspólnych czynów dla wzmożenia siły Narodu w walce o prawo do odrodzenia i życia w wolności.
Miłuję mój kraj – pisze w swym liście do Edwarda de Rotschild z 2 marca 1915 r. – i pragnąłbym go widzieć szczęśliwym. Kraj nie może być szczęśliwym, nie będąc wolnym, a nie może być wolnym nie będąc silnym. Wszyscy obywatele muszą być równi wobec prawa, pod warunkiem, że – odkładając na bok kwestię wyznań – są bezwarunkowo solidarni z całym narodem.
Po przeszło wiekowym „odpolszczaniu” Narodu przez jego ciemięzców, trudno było myśleć o całkowitym przywróceniu jedności dawnej Rzeczypospolitej obejmującej wiele mniejszości etnicznych lub też wyznaniowych (Litwini, Łotysze, Ukraińcy, Rusini, Żydzi, Tatarzy). Zdaje sobie z tego sprawę Paderewski szukając odrodzenia poczucia jedności także poprzez tworzenie organizacji do wspólnych działań na rzecz sprawy narodowej (Komitety, armia polska) względnie poprzez skupianie rodaków wokół istniejących organizacji o programach patriotyczno-narodowych. Ponadto, jako reprezentant polskich organizacji na Zachodzie (Komitet „Veveyski”, później również Polski Komitet Narodowy w Paryżu i Organizacje polonijne w Ameryce), zabiega Paderewski o zapewnienie poparcia dla sprawy polskiej ze strony rządów państw Ententy. „W tych chwilach tak ciężkich i tragicznych – pisze do Prezydenta Francji Raymonda Poincaré w styczniu 1915 r. – duch naszego Narodu jest całkowicie z Francją. Czuję się szczęśliwy, że mogę wystąpić przed Panem, jako skromny rzecznik mojego Narodu.”
Od połowy kwietnia 1915 r. przebywa w Stanach Zjednoczonych, które przez dłuższy czas pozostawały w pozycji państwa neutralnego (przystąpiły do wojny po stronie Ententy dopiero 6 kwietnia 1917 r.). Oględne, więc były przez ten czas przemówienia Paderewskiego, ale zawsze brzmiało w nich wezwanie na rzecz uciemiężonej Ojczyzny i Narodu.
W maju 1915 r., u stóp pomnika Kościuszki w Chicago przemówił Paderewski do Polaków zebranych na placu tymi słowami, z myślą o Rodakach w Kraju: Nie dać się ruszyć z ziemi, z wiary, z języka, z ducha polskiego. Stać murem, aż przyjdzie odrodzenie. Zaś na sesji Sejmu Związku Narodowego Polskiego w Ameryce 1-go października 1915 r. (w Schenectady), tak mówił: „Kto chce w dzisiejszej Polsce czegoś dokonać, ten musi mieć za sobą lud polski.” Uważał przy tym za niezbędne ścisłe współdziałanie z Kościołem katolickim, gdyż – jak podkreślił – religia katolicka weszła w krew ludu polskiego, tkwi w jego duszy. I dalej do zebranych tłumnie Rodaków mówił z nadzieją w sercu: Grom uderzył w nasze drzewo, lecz pnia nie naruszył, korzeni nie nadwyrężył. Drzewo nasze owoce zdrowe będzie wydawać.
Wobec istnienia sprzecznych orientacji wolnościowych w łonie wielu polskich ugrupowań o tendencjach bądź prorosyjskich, bądź proniemiecko-austriackich, staje świadomie na gruncie niezależności i niepodległości zgodnie z opinią podzielaną przez większość polskiego społeczeństwa w kraju i za granicą. Nie ma człowieka – głosił z widocznym obiektywizmem – choćby największego, który byłby w stanie
Narodowi swój osobisty program narzucić. Naród ma w sobie ten program. A „ukrytą” wolę większości Narodu wyrażał wówczas program obrony jego żywotnych interesów przyjęty przez organizacje polskie i polonijne, które opowiedziały się za ścisłym współdziałaniem politycznym i wojskowym z państwami Koalicji. Ze zwycięstwem państw sprzymierzonych liczył Paderewski, jak większość Rodaków, zwycięstwo sprawy polskiej. Upadliśmy – mówił z duchową intencją na wiecu polonijnym u stóp pomnika Kościuszki w Chicago 30 maja 1915 r. – ale jak Chrystus pod Krzyżem Swym upadł, z cierniową męczeństwa koroną na przeczystych skroniach, ażeby zmartwychwstać.
Bronił praw i interesu całego Narodu. To posłannictwo zawarte było w jego słowach i działaniach w czasie całego, przeszło trzyletniego pobytu na ziemi amerykańskiej. Daje temu wyraz m.in. w swym przemówieniu wygłoszonym w Chicago 5 lutego 1916 r. (z okazji swego koncertu na rzecz ofiar woj.ny w Kraju). Oto, co wówczas m.in. powiedział: „Wierny tradycji polskiej, wierny duchowi przodków nie szukam pomocy jedynie dla moich braci-rodaków po krwi i religii, lecz dla wszystkich bez jakiejkolwiek różnicy rasy, pochodzenia, religii czy opinii politycznych, dla wszystkich, którzy dzielą wspólne, niewysłowione nieszczęście w moim Kraju ojczystym.” I w tym duchu jedności wzywa Rodaków do wspólnego czynu: „Budujmy Ojczyznę niepodległą, całą, wolną po wszystkie czasy.” (Chicago 27 listopada 1916, z okazji wieczornicy żałobnej ku czci zmarłego H. Sienkiewicza). Gdy po osobistych spotkaniach z Woodrow Wilsonem w 1916 r. w Waszyngtonie, amerykański Prezydent przyjął z pełnym przekonaniem ideę poparcia sprawy polskiej, Paderewski przedkłada mu w połowie stycznia 1917 r. swój przekonywujący Memoriał o konieczności odrodzenia niepodległej Rzeczypospolitej. Wysuwa w nim m.in. następujące argumenty: W interesie ludzkości, w imię wolności i sprawiedliwych zasad, sprawa polska winna być rozwiązana poprzez odbudowanie bytu państwowego całego Narodu polskiego. Jeśli Polska ma żyć i zasiąść wśród narodów Europy, to musi ona się stać taką, do czego ma prawo: państwem silnym o niepodległym. Jeśli Polska ma istnieć, jako wolne państwo, a bez żadnej wątpliwości będzie istnieć, jako takie, gdyż taka jest wola 25 milionów jej ludności i tego wymagają warunki zabezpieczenia trwałego pokoju w Europie, postęp demokracji, humanitaryzmu i cywilizacji – to Państwo polskie nie może być pozbawione Gdańska. Racje wynikające z warunków naturalnych, historycznych, geopolitycznych i gospodarczych przymawiają za tym, aby Gdańsk należał do Polski. (1)
Gdy w marcu 1917 r. Tymczasowy Rząd rosyjski wystąpił z zapowiedzią o przyznaniu pewnych swobód autonomicznych mniejszościom narodowościowym, Paderewski, z widocznym poirytowaniem oświadczył pisemnie (po 29 marca, w Nowym Jorku), że nas ta zapowiedz nie dotyczy. My nie jesteśmy narodowością, my jesteśmy wielkim, historycznym narodem i nie tylko wolność, lecz całość i niepodległość (państwowa) nam się należy. Rozwijając tą ideę zapewnienia bytu narodowego w obliczu zapowiadającej się klęski państw centralnych, powiedział kilka dni później na kongresie Związku Sokolnictwa Polskiego w Ameryce (Pittsbourg, 4 kwietnia): W takiej doniosłej chwili potrzeba czynów śmiałych, silnych, abyśmy wszyscy czystym sercem, czyste nasze ręce wyciągnęli do pojednania, do zgody. W rok później (kwiecień 1918 r.) potwierdza to założenie działania w swym telegramie do J.F. Smulskiego, jednego z głównych działaczy Polonii amerykańskiej, pisząc: Doniosłość wypadków i chwili wymaga zespolenia wszystkich sił naszych. Wychodźcy polscy winni być przeświadczeni o wielkości zadania, które im Opatrzność spełnić nakazuje.
Wiadomo, że siła ludzkiej wspólnoty, to nie tylko ta duchowo-moralna, lecz również, w czasie wojny, wojskowa. Doskonale to rozumie Paderewski. Toteż już w maju 1917 r. zwrócił się pismem do Władz amerykańskich o zezwolenie na utworzenie armii polskiej, bo przecież, jak pisze: Naród polski, aby potwierdzić swe prawo do całkowitej niepodległości, musi dysponować siłą zbrojną. A na XXXV Zjeździe Zjednoczenia Polskiego Rzymsko-Katolickiego w Schenectady w październiku 1917 r. potwierdza z całą stanowczością: Armia polska powstać musi, (bo) jest koniecznością dziejową niezbędną dla zbudowania Polski.
Wzywał przy tym rodaków w Ameryce do wzmożenia działań i poświeceń dla Kraju ojczystego. I tak m.in. na posiedzeniu Polskiego Komitetu Pomocy w Chicago w czerwcu 1917 r. przedkładał, że każdy zdolny do działania powinien pracować (dla Polski) nie tyle ile może, ale nawet ponad siły, albowiem ponad miarę i ponad siły wytrzymałości są obecne Narodu naszego cierpienia.Dzięki nieustającym zabiegom Paderewskiego powstała niebawem na ziemi amerykańskim (z centrum szkolenia na terenie pogranicznej Kanady) armia polska licząca ok. 20 tysięcy młodych ochotników. (2)
Na duże trudności napotykała początkowo sprawa oficjalnego uznania przez państwa Ententy Polskiego Komitetu Narodowego w Paryżu (utworzonego w 1917 r. przez Romana Dmowskiego) za organ przedstawicielstwa Narodu polskiego. Po wielu staraniach załatwiona ona została pomyślnie. Mówi o tym Paderewski na posiedzeniu Narodowej Ligii Bezpieczeństwa USA 3 marca 1918 r w Nowym Jorku. Wystąpił tam w imieniu Polskiego Komitetu Narodowego oraz Polskiej Misji Wojskowej przybyłej z Francji. Jesteśmy – powiedział – tymczasowymi przedstawicielami Kraju, którego ciało było rozczłonkowane, Narodu, który był w niewoli, lecz nie był niewolnikiem, którego duch i wola były zawsze nie do pokonania. Państwa Sprzymierzone i Stany Zjednoczone uznały Polski Komitet Narodowy, jako urzędową polską organizację, (a) nas, jako rzeczników sprawy polskiej, jako obrońców praw polskich przed najwyższym forum narodów cywilizowanych. (…) Polska zjednoczona oznaczać ma zjednoczenie wszystkich polskich ziem, gdzie pomimo (…) okrutnego ucisku, konfiskat, wywłaszczeń i kolonizacji, większość ludności pozostaje nadal polska. I podkreślił dobitnie: My potrzebujemy Gdańska dla życia naszego Narodu. W czerwcu 1918 w Niagara-on-the-Lake (pograniczna Kanada) przemawiając do żołnierzy armii polskiej, przebywających tam na szkoleniu, powiedział m.in.: Stało się nareszcie to, co od dawna było całej Polski pragnieniem. Sprzymierzone rządy obwieściły światu, że jednym z głównych celów wojny jest odbudowanie Polski Zjednoczonej, wolnej, całej, aż do morza. (3)
Zbliżający się pomyślnie koniec czteroletniej tragedii wojennej wyłonił potrzebę podjęcia na rzecz odradzającej się Polski kroków zabezpieczających i rewindykacyjnych w znaczeniu prawno-międzynarodowym. Już z końcem lipca 1918 r. w Nowym Jorku pisze Paderewski oficjalne pismo do Roberta Lansing, ówczesnego Sekretarza Stanu, wnosząc uprzejmie, aby Rząd Stanów Zjednoczonych uznał suwerenność Narodu polskiego. A 26 sierpnia w Detroit na zjeździe pierwszego Sejmu Wychodztwa Polskiego przekazał te słowa: Wszyscy Polacy w Ameryce są zjednoczeni wokoło sprawy Polski zjednoczonej, niepodległej i władającej całkowicie Gdańskiem, naszym naturalnym i historycznym portem. Wszyscy pragniemy Polski niepodległej, zjednoczonej, wielkiej, do morza, Polski takiej, do jakiej mamy prawo i jaka jest światu potrzebna To, co nam zamierzają dać dalekie jest od tego, co nam się należy, czego spodziewać się i żądać mamy wszelkie prawo.
Paderewski już wtedy widział rodzące się problemy i czul, że Naród czeka walka o należące się mu ziemie i słuszne granice. Nie mógł odmówić swego udziału i z końcem grudnia stanął na ziemi ojczystej, by podjąć działania przy odbudowie Polski swych marzeń. (4)
A. Konopka
1) Pisząc później do prezydenta Wilsona z Paryża 8 maja 1919 r. wspomina, że „poglądy i słuszne roszczenia przedłożone Panu nie były moimi osobistymi opiniami, lecz wyrażały wolę i prawa mojego Kraju”.
2) W 1918 r. włączona została do Armii polskiej we Francji walcząc tam pod dowództwem gen. Józefa Hallera. Z myślą o polskiej armii, Paderewski skomponował w 1917 r. zadedykowany jej hymn (muzyka i słowa), który zawiera wezwanie „Hej na bój, gdzie wolność nasza, za polski brzeg morza, za ziemię całą, za Piastowską naszą…”
3) Oświadczenie na rzecz odrodzenia Polski niepodległej złożył najpierw Prezydent Wilson przed Kongresem amerykańskim 22 stycznia 1917 r. W rok później zawarł je w punkcie 13-tym swej „deklaracji pokojowej”.
4) Przybycie Paderewskiego do Poznania (25 grudnia 1918 r.) stało się wezwaniem do Powstania mieszkańców Miasta przeciwko niemieckiemu zaborcy (27 grudnia). Zakończyło się ono zwycięskim sukcesem.