|
Krystyna Prońko
w
“Piwnicy u Inez”
|
Wiele jest prawdy w stwierdzeniu, że naród nie umiera, dopóki żyją
jego tradycje, a te tradycje są tym cenniejsze, gdy są kultywowane na
obczyźnie. Inez Naglicka, która w przeszłości sama brała czynny udział
w życiu estradowym i tylko dzięki przykremu zbiegowi okoliczności musiała
się z nim rozstać, już wiele razy udowodniła, ze estrada nie jest jej
obca i nadal jest cząstka jej życia. Zupełnie przypadkowo zostałem
zaproszony na spotkanie z Krystyna Prońko, legendą muzyki rozrywkowej. |
Od
lewej Inez Naglicka i Krystyna Prońko |
Zanim jednak zdecydowałem się na ten krok, odmówiłem już dawno
zaplanowane spotkanie ze znajomymi. Koncert odbył się w Baden, w
“Piwnicy u Inez” a raczej w przerobionym schronie przeciwatomowym, w
którym Inez i Feliks Nagliccy zafundowali sobie kameralną estradę.
Pomieszczenie zostało bogato i profesjonalnie wyposażone, co daje
poczucie swobody i stwarza wspaniałą atmosferę organizowanej imprezie.
Do rozpoczęcia koncertu Krystyny Prońko pozostawało jeszcze
sporo czasu, lecz nikomu z wcześniej przybyłych gości to specjalnie nie
przeszkadzało. W milej atmosferze, przy lampce wina można było
porozmawiać z przybyłymi już “Polonusami” o muzyce, polityce bądź
o życiu w Szwajcarii. “Piwnica u Inez” zaczęła się powoli zapełniać
i nadszedł czas na gwiazdę wieczoru Krystynę Prońko. Jak przystało na
gospodarza imprezy, Inez sama zapowiedziała miłego gościa. Krystyna Prońko
zrewanżowała się wspaniałym koncertem, prezentując publiczności tak
znane utwory jak: “Papierowe ptaki”, “Deszcz w Cisnej” czy
“Niech moje serce kołysze ciebie do snu”. Na zakończenie usłyszeliśmy
kilka utworów z nowego repertuaru piosenkarki, które zostały przyjęte
gromkim aplauzem i potwierdziły jej przynależność do grona elity
wykonawców krajowych.
Krystyna Prońko pokazała oczekiwana klasę nie tylko jako
wokalistka, lecz również jako człowiek. Po zakończonym koncercie
rozdawała autografy i długo jeszcze odpowiadała na pytania zadawane
przez sympatyków jej talentu. Każdy kto tego wieczoru przybył do Baden,
do “Piwnicy u Inez” usłyszał i zobaczył to czego oczekiwał.
Polskiego spotkania przy naprawdę świetnej muzyce. Na zakończenie
Krystyna Prońko serdecznie podziękowała licznie przybyłej publiczności
a w szczególności Inez Naglickiej, za wspaniale zorganizowanie jej
pobytu w Szwajcarii.
W “Piwnicy u Inez” gościło już wiele znakomitości: Bohdan
Łazuka, Irena Santor, Piotr Szczepanik, Tadeusz Woźniak, Olga Lipińska,
Sława Przybylska, Ryszard Rynkowski, Krystyna Łysoniek, Wojtek Młynarski,
Wiesław Michnikowski, Krystyna Prońko oraz bracia Zielińscy,
przyjaciele Feliksa, męża Inez, jednego z prekursorów zespołu
“Skaldowie”.
Są to nazwiska, których nie trzeba nikomu rekomendować, artyści,
których zawsze warto zobaczyć i wysłuchać na żywo. W tym momencie
trzeba docenić i podziękować Inez za jej zaangażowanie i wysiłek wkładany
w organizacje imprez, które służą przede wszystkim nam słuchacza i
przypominają piękne chwile spędzone w naszej Polsce.Inez Naglicka jest
dumna z tego co robi, mimo ze sprawy organizacyjne zabierają jej bardzo
dużo czasu. Na zorganizowanie i doprowadzenie do końca jednego wieczoru
artystycznego potrzebuje Kolo dwóch miesięcy. Nie ukrywa ze jest wymagająca,
a to tylko dlatego, ze zależy jej na stworzeniu odpowiedniej atmosfery i
godne potraktowanie zaproszonych przez nią gości. Gotowa jest również
przyjąć krytykę pod swoim adresem, twierdząc ze nie ma ludzi idealnych
a poprzez krytykę można zapobiec powtarzaniu się już popełnionych błędów.
Organizując tego typu spotkania często szuka się partnerów
zabezpieczających imprezę od strony finansowej, Inez takich nie szuka,
zdana jest jedynie na swego męża Feliksa, który bardzo przychylnie
ustosunkowuje się do jej projektów artystycznych. Pan Dyrektor Bogusław
Rodzoń przedstawiciel Polskich Linii Lotniczych LOT z Zurychu jest jedyna
osoba, która pomaga Inez, udostępniając możliwość przelotu
zapraszanych artystów, za co mu serdecznie Inez dziękuje.
Ja osobiście przestałem żałować, że odmówiłem spotkanie ze
znajomymi, by wybrać sie do “Piwnicy u Inez”. Na ponowne spotkanie z
Krystyna Prońko będę musiał długo czekać, a ze znajomymi spotkam
asie już wkrótce.
W. Zimmermann
|