Zwolennicy Dekalogu Emil Mastej
|
Czytanie
programów partyjnych wydawać się może nużące i bezużyteczne,
szczególnie dla nie wgłębiających się w tzw. politykę. Ale to
nie znaczy, że jest pozbawione sensu lub niczego przez to nie
potrafimy się nauczyć. Ostatnio moją uwagę przyciągnęły wiele
mówiące słowa: „Fundamentem
cywilizacji Zachodu jest Dekalog. Wierzymy wspólnie w trwałą
wartość norm w nich zawartych. Nie chcemy by Państwo przypisywało
sobie rolę strażnika Dekalogu. Ale Państwo nie może pozwalać,
by jedni – łamiąc zawarte w nim zasady
– pozbawiali w ten sposób godności i praw innych, albo
deprawowali tych, którzy nie dojrzeli jeszcze do pełnej
odpowiedzialności za swoje życie”. |
|
ka łączy się z moralnością tylko tam, gdzie pielęgnowane są cnoty obywatelskie. Gdzie patriotyzm stawiany jest ponad walkę o partyjne interesy. Gdzie autorytet państwa wymusza bezwzględne przestrzeganie prawa, także przez rządzących. Gdzie roztropność nakazuje powściągać grupowe spory. Zaś honor ceniony jest bardziej niż spryt” (Deklaracja ideowa Platformy, 1. Polityka w służbie człowieka).
Czy
nie brzmi to pięknie i budująco? Zwłaszcza po latach obłędu i
zniewolenia totalitaryzmem, którego doświadczyliśmy. Koi niczym
balsam, lub miód. Ale jak powiadają pszczelarze, przeważnie
wnikliwi obserwatorzy rzeczywistości: „słodki
miód, lecz w pszczole żądło”. Świadczy o tym chociażby
jedna z kolejnych wypowiedzi posła Platformy, J. Palikota, który
przed drugą turą wyborczą na prezydenta, oświadczył w jednym z
wywiadów: „Największym
wilkiem polskiej polityki jest Jarosław Kaczyński. (...)
Zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę
wystawimy na sprzedaż...”. Zaraz
po wyborze Bronisława Komorowskiego na prezydenta, którego główne
hasło wyborcze brzmiało: „Zgoda buduje”, zabrał ponownie głos. I nawiązując do tragedii
pod Smoleńskiem, powiedział: „Lech
Kaczyński ma krew na rękach tych, którzy zginęli”
oraz, że „rodzina
tragicznie zmarłego prezydenta powinna przeprosić”. Jednocześnie
zapytywał, czy prezydent Lech Kaczyński nie był pod wpływem
alkoholu, gdy wchodził na pokład samolotu.
W innym miejscu oświadczył: „Wygrana
Bronisława Komorowskiego oznacza wygraną z klerem”. Takie
słowa padają po tragedii smoleńskiej z ust polskiego
parlamentarzysty. Ile mają wspólnego z Dekalogiem, na który powołuje
się w swoim programie partia rządząca i pochodzący z niej
prezydent, każdy potrafi sobie odpowiedzieć.
Od
kilku lat zastanawiać może fakt, dlaczego organizacja, która
deklaruje cenienie sobie „honoru,
pielęgnowanie cnót obywatelskich, roztropności i bezwzględne
przestrzeganie prawa,” toleruje w swoich szeregach człowieka
z mentalnością i słownictwem posła Palikota? Nie można również
nie pytać, gdzie jest, i co właściwie robi sąd koleżeński, który
zgodnie ze Statutem, powinien karać członków „
za dopuszczanie się czynów nieetycznych lub hańbiących i inne
działania na szkodę Platformy” (§ 10 Statut). Najwidoczniej
sami członkowie tej partii, nie znają Dekalogu, do którego się
odwołują, albo traktują go jedynie instrumentalnie. Można mieć
również poważne wątpliwości czy znają statut organizacji do której
należą. I tacy ludzie rządzą Polską decydując o losach milionów.
Na marginesie sprawy należy dodać, że poseł z Lublina należy do
grona dobrych znajomych aktualnego prezydenta, a i sam szef Donald
Tusk docenia jego trud, wkładany od lat, w budowę przyjaznego państwa
i „ By żyło się lepiej.
Wszystkim”. Ostatnio Komorowski, w jednym z wywiadów, po raz
kolejny wspomagał się powiedzeniem: „pokaż
mi swoich przyjaciół, a powiem ci, kim jesteś”. Widocznie
do zawartej w niej mądrości przywiązuje duże znaczenie. Gdy już
został prezydentem, wypada więc, aby wskazał szczerze swoich
przyjaciół. Wtedy dowiemy się więcej kim on naprawdę jest i co
reprezentuje. PS.
Tekst niniejszy został napisany przed złożeniem wniosku posła Filipa Kaczmarka (PO), o wykluczenie Janusza Palikota z partii. Wniosek dotyczy konieczności zbadania, między innymi jego ostatnich wypowiedzi na temat prezydenta Lecha Kaczyńskiego .
|