Pycha i chciwość na jednym drzewie rosną.
Człowiek od zarania dziejów dążył do opanowania przyrody. W tym procesie nieliczna część przedstawicieli gatunku homo sapiens tak się jednak zapędziła i rozochociła, że zacząła podporządkowywać sobie inne osoby lub społeczeństwa, traktując je jako przedmioty lub niewolników.
Uzurpacja bycia kimś lepszym lub wypełniającym prometejską misję dziejową towarzyszy ciągle niektórym wybrańcom. Nie poprzestają jednak na narzucaniu innym swojego myślenia, czy nawet uszczęśliwianiu na siłę. Mają potrzeby i ambicje, sięgające podstawowego wymiaru wszechświata, jakim jest czas. Chcą nim zawładnąć i z zachłannością zinstrumentalizować, przypisując sobie pozory bóstwa lub cechy samego Stwórcy.
Takie zjawiska obserwujemy szczególnie w okresie przełomów rewolucyjnych. Na przykład, w 1793 r., we Francji, w wyniku rewolucji, wprowadzono nowy kalendarz. Zniesiono niedzielę (dzień święty) i wszystkie inne święta, a na ich miejsce wprowadzono święta narodowe z dniem zdobycia Basytlii. Zamiast podziału tygodniowego wprowadzono 10 – dniowe dekady. A więc co dziesiąty dzień był świąteczny i wolny od pracy W ten sposób era chrzścijańska (czytaj: mniej wartościowa) miała zostać radykalnie zakończona i zastąpiona nową, lepszą erą zgodnie z duchem czasu.
Również w Rosji, po objęciu władzy przez bolszewików, w ramach nowego ładu ustanowiono pięcio- a następnie sześciodniowy tydzień pracy. Aby było sprawiedliwie i rewolucyjnie, to podzielono robotników na 5 grup (każda miała inny kolor) z wolnym przypadającym indywidualnie dla każdej z nich. W praktyce, rodziny i bliscy nie mogli spędzać wspólnie czasu, ponieważ każdy odpoczywał innego dnia. Ta nieco zapomniana zdobycz rewolucji przetrwała ponad dziesięć lat i w roku1940 powrócono do światowego standardu. Jak łatwo się domyśleć, decyzję tę podjął człowiek, który ocalił ludzkość. (Nazywano go również: czułym sercem świata,inżynierem naszych marzeń i jutrzenką nowej ery).
Natrętne i karykaturalne udawanie, a nade wszystko poprawianie Pana Boga przez człowieka przetrwało do naszych czasów i zbiega się z okresem rewolucji naukowo-technicznej. Jedną z jego form jest stosowanie tresury wobec wolnych obywateli 79 krajów świata polegającej na niewinnie brzmiącym zabiegu zmianie czasu, dokonywanym dwa razy w roku. Aktualnie temu przymusowemu eksperymentowi poddawany jest ponad miliard osób na całym świecie, ale w 159 krajach nie stosuje się w ogóle zmiany czasu np. w Chinach, Indiach i Japoni. Po raz pierwszy wprowadzili go Niemcy w 1916 r. W ślad za nimi poszły kolejne kraje: Wielka Brytania, Rosja (1917 r.) i Stany Zjednoczone (1918 r.). Przestawianie zegarków w Polsce ma również swoją historię; pierwszy raz dokonano tego w okresie międzywojennym, a od 1977 r. trwa nieprzerwanie do dzisiaj..
Zabieg ten – jak indoktrynowano nas od kilkudziesięciu lat – był motywowany względami ekonomicznymi. Podobno chodziło o wprowadzenie oszczędności energii, co służyć miało naszemu dobrobytowi i postępowi. Oczywiście, wszystko ubrano w naukowy kostium i bez względu na to czy chcemy czy nie, jesteśmy zmuszani do klękania przed kolejnym bożkiem, aby wypełniać kaprysy bliżej niezdefinowanego towarzystwa, próbującego manipulować zegarem natury oraz naszym życiem.
Będąc jednym z przymusowych królików doświadczalnych, tego gigantycznego eksperymentu, ośmielam się zapytać, jakie to konkretne korzyści oparte na naukowej analizie, odniosła nasza gromadka lub cała ludzkość? Gdzie i kiedy, pokazano czarno na białym, odnoszone profity i ewentualnie, komu one służą?
Jak wiadomo, dzisiaj powstają liczne raporty naukowe, które przeczą wtłaczanej na siłę tezie o korzyściach i wykazują coś przeciwnego. (Np: Raportu amerykańskiego National Bureau of Economic Research z 2008 r. Podobne wnioski zostały wyciągnięte na podstawie badań przeprowadzonych przez zespół Hendrika Wolffa z University of Washington i wyników badań Instytutu Karolińskiego ze Sztokholmu ogłoszone w New England Journal of Medicine).
Zaślepionych inżynierów dusz i ciał nie interesują fakty mówiące, że przestawianie zegarów o godzinę do przodu w marcu wiąże się ze zwiększonym o 10% ryzykiem wystąpienia zawałów serca w następujących po zmianie dniach. Nie przejmują się również badaniami jednoznacznie wskazującymi na spadek produktywności pracowników podczas zmiany czasu z zimowego na letni, czy większym zużycie paliwa przez kierowców. Wykazują konsekwentnie odporność na racjonalną argumentację, a ich ewentualne odpowiedzi mają wartość bełkotu zasłaniającego dyktat.
Dla nich nie istnieje żadna różnica między kupą kamieni, lub zużytymi rzeczami wyrzuconymi w bezładzie na śmietnik, a osobą i jej niezbywalną wartością. Mają ambicje nie tylko kontrolowania i manipulowania światem przyrody oraz człowiekiem; oni próbują stwarzać pozory panowania nad wymiarem czasu. Tak jakby pragnęli dorównć samemu Bogu i rzucić Mu wyzwanie. Ale w eforii i zaślepieniu pomijają fakt najistotniejszy. Nie powołali do istnienia siebie samych, ani wszechświata, a tym bardziej kategorii czasu, odmierzanego w majestacie ciszy tykającym zegarem, którego każdy ruch wskazówek nieubłagalnie przybliża koniec ich pychy.
Emil Mastej