Informacje z życia Polonii w Szwajcarii... Wydarzenia, spotkania, imprezy... Artykuły, felietony, reportaże, reklamy polskich firm - to wszystko znajdziesz w "Naszej Gazetce".

35 rocznica POLSKIEGO SIERPNIA

About

Jeszcze niedawno, treść słowa solidarność, w sposób szczególny przenikała i kształ­towała naszą rzeczywistość. Pochodzi ono z języka łacińskiego; soliditas – gęstość, moc, a solidus – oznacza między innymi: czysty, szczery, pełny, solidny, twardy, moc­ny, zupełny. solida

Solidarność jest zjawiskiem występującym tylko w świecie osób i do niego odsyła. Dlatego w sensie pierwotnym i właściwym jest relacją międzyosobową (ja-ty, ja-inne osoby). Mówimy przecież o solidarności z kimś (osobą-podmiotem), a nie soli­darności z czymś (przedmiotem-rzeczą).

Postawa solidarności jest naturalną konse­kwencją faktu, że człowiek bytuje i działa wspólnie z innymi (Karol Wojtyła, Osoba i czyn). Wyrasta z jego wnętrza, które – jak wskazuje doświadczenie i język potoczny – określa się również mianem sumienia. A ono jest uzdolnieniem ludzkiego intelektu do poznawania wartości moralnych i głosem czuwającym nad naszym czło wieczeństwem, który podpowiada i określa, co powinniśmy czynić, aby zachować porządek (ład) mo­ralny. Jednak – o czym należy pamiętać – jest ono subiektywnie ostateczną normą mo­ralności. Z tego wynika obowiązek kontroli sumienia, aby nie uległo deprawacji, a to z kolei wymaga nieustannej pracy nad sobą, czyli formowania wnętrza.

Postawa solidarność rodzi się spontanicznie i angażuje całą osobę. Wiążę się zawsze z pewnym wysiłkiem. Ze swej istoty, nie jest wynikiem nakazu z zewnątrz, pochodzą­cego np. od jakiegoś autorytetu. Nie można jej wymusić żadną groźbą; nie jest rów­nież rezultatem myślenia w kategorii zysków i strat, ani jakiejś opłacalności oraz uży­teczności. Jest realną, bezinteresowną odpowiedzią na dostrzeżone zagrożenie lub nieszczęście dotykające innych. Powoduje zespolenie i związanie z drugą osobą, pro­wadząc do zaistnienia wspólnoty (my). Chyba najtrafniej jej istotę wyrażają słowa: Jeden drugiego brzemiona noście (List do Galicjan 6:2).

Wymownym unaocznieniem postawy solidarności jest logo Związku. Wywołuje ono spontanicznie skojarzenia z maszerującymi w zwartym szyku, nad którymi łopocze biało-czerwona flaga. Osoby pozostają nierozerwalnie złączone ze sobą, wspierają się wzajemnie i dopełniają. Mimo niepowtarzalnych, odrębnych kształtów i cech przedsta­wiają solidny monolit (całość), niczym stop ukształtowany z twardego metalu. Chciało­by się powiedzieć: E pluribus unum (Jedno uczynione z wielu).

Słowo solidarność, tak mocno i stanowczo wypowiedziane nad Bałtykiem, podczas strajków sierpniowych w roku 1980, stanowiło klucz-hasło do rozpoczęcia walki o doj­rzalszy kształt życia ludzkiego (Jan Paweł II, Homilia, Gdańsk, 12 VI 1987). Jedno­cześnie było spontaniczną reakcją (odpowiedzią) nie tylko na polską niedolę i zniewo­lenie.

Człowiek prosty i skrzywdzony wydobył je z pewnego zapomnienia. Odkrył ponownie jego uniwersalną treść i blask. To słowo-idea odzwierciedlało wówczas skrót programu na teraźniejszość, przyszłość i jednoznaczne wskazanie drogi ocalenia. A jego moc rodziła i wzmacniała więzi międzyosobowe, wskazując, że najgłębsza solidarność jest solidarnością sumień (ks. Józef Tischner, Etyka Solidarności).

Dokonywano wówczas przemiany świata bez użycia przemocy, ale w oparciu o po­święcenie dla innych i o współodpowiedzialność za nich w swoim sumieniu. Służąc drugiemu chciano budować i umacniać dobro w wymiarze społecznym, politycznym oraz narodowym.

Nowo powstały Związek zawodowy przyjął słowo solidarność, jako nazwę własną. Przekraczając sztywne ramy organizacji związkowej, był głosicielem i promotorem soli­darności jako społeczno-etycznej zasady organizowania życia w kraju. Chodziło o bu­dowanie wspólnoty, w oparciu o ludzkie sumienia, zbuntowane przeciwko złu (wyzy­skowi, biedzie, wydziedziczeniu z tradycji, kłamstwu itd.) . Pamiętamy, ileż nadziei po­kładano w NSZZ Solidarność, jak fascynował, pomimo niedoskonałości oraz wad. I ja­kie wielkie zobowiązanie wynikało z racji przyjęcia tego imienia-nazwy.

To siła solidarności w wydaniu polskim przyczyniła się do upadku porządku pojałtań­skiego. Wprawiła świat w zdumienie, ale również zakłopotanie. Przecież nie wszyscy mieszkańcy Europy zachodniej szczerze pragnęli zmian na starym kontynencie. Woleli cieszyć się osiągniętym dobrobytem i po prostu żyć w spokoju, bez niepotrzebnych awantur. A znaczna część polityków wolnego świata podchodziła do wydarzeń w na­szym kraju z ogromną ostrożnością, traktując je niekiedy jako wyraz braku realizmu ze strony romantycznych Polaków, wysuwających zbyt radykalne żądania.

Nie tylko upływ czasu, ale również usilna propaganda chytrych krętaczy powoduje za­pomnienie, jakie zastępy zmobilizowano i jakich metod użyto, aby od samego po­cząt­ku zohydzić, upodlić oraz zniszczyć Organizację, a samo słowo-ideę wykorzenić z na­szego myślenia, wymazać z języka i tradycji. Jakby na przekór siłom zła, NSZZ Solidarność przetrwał najtrudniejsze czasy i pozostał dla wielu niczym lux in tenebris (światło w ciemnościach). Moc, raz rozbudzonych i uskrzydlonych sumień, nie dała się zdławić.

Po doświadczeniach 35 lat od Polskiego Sierpnia, powinniśmy pytać, czy konse­kwent­nie i do końca, udźwignęliśmy wzięte kiedyś na siebie zobowiązanie? Czy potra­filiśmy zbudować autentyczną wspólnotę osób solidarnych i wolnych, gotowych do wzajemnego wspierania oraz tworzenia autentycznego dobra? I czy po roku 1989 udało się nam zbudować DOM, w którym wszyscy mieszkańcy czują się jak u siebie, nie tylko z pozoru, na niby, ale naprawdę.

Emil Mastej

Wydawca i Redaktor Naczelny: Tadeusz M. Kilarski