Informacje z życia Polonii w Szwajcarii... Wydarzenia, spotkania, imprezy... Artykuły, felietony, reportaże, reklamy polskich firm - to wszystko znajdziesz w "Naszej Gazetce".

Druga wojna perska a uchodźcy w Europie

About

Saddam Husajn był dla USA w pierwszych latach XXI wieku High Value Target 1, czyli w języku polskim „celem numer 1”, najbardziej poszukiwanym człowiekiem na świecie.

Husajn był niewątpliwie jednym z najbardziej charyzmatycznych ludzi w historii Iraku, mając jednocześnie na sumieniu setki tysięcy rodaków i wojny przeciwko Iranowi i Kurdom w czasie, których użył broń chemiczną.

W październiku 2002 Amerykanie przyjęli strategię polegającą na opłaceniu Irakijczyków, którzy mieli dokonać zamachu na życie irackiego despoty. Decyzję wydał osobiście ówczesny prezydent USA George W. Bush. Husajn przeżył zamach, utracił jednak faktyczną władzę w wyniku ataku USA i jego sojuszników na Irak wiosną 2003 r., który zapoczątkował tzw. drugą wojnę perską. W odpowiedzi na amerykańskie bombardowania Husajn odpowiedział bombardowaniem Kuwejtu i wezwał do prowadzenia antyamerykańskiego dżihadu. W okresie na krótko po inwazji Amerykanom nie udało się pojmać irackiego dyktatora, ukrywał się skutecznie wraz ze swoimi zwolennikami. Dopiero w grudniu 2003, po ośmiu miesiącach poszukiwań, Saddam Husajn został pojmany przez amerykańskich żołnierzy w głębokiej ziemiance, natomiast w czerwcu 2004 doszło do formalnego przekazania Husajna i jego współpracowników władzom irackim.

W listopadzie 2006 Saddam Husajn, któremu postawiono zarzut spowodowania masakry 148 szyitów z Dudżailu, został skazany przez iracki Trybunał Narodowy nieprawomocnym wyrokiem na karę śmierci przez powieszenie na szubienicy. 30 grudnia 2006 wykonano wyrok śmierci na Husajnie – jako osobie cywilnej i prywatnej.

Międzynarodowe przepisy w zakresie okupacji stwierdzają, że państwo okupujące – w tym wypadku USA – nie posiada żadnych praw suwerennych na terytorium państwa okupowanego, lecz sprawuje wyłącznie jego tymczasową administrację. Saddam Hu­sajn powoływał się na prawo międzynarodowe i irackie, według których był nadal legalnym prezydentem Iraku. Można zatem przyjąć, iż Saddam Husajn w momencie po­wieszenia był głową państwa, szefem rządu i głównodowodzącym sił zbrojnych, czyli najwyższym reprezentantem państwa i narodu irackiego.

Husajn nie oczekiwał w 2003 roku ataku wojskowego, jednak administracja Busha chciała go usunąć za wszelka cenę. Stany Zjednoczone twierdziły wówczas, że Saddam Husajn pracuje nad bronią masowego rażenia. Druga wojna perska nie trwała długo, oficjalnie Irak został pokonany w ciągu 28 dni. Następnie kraj objął chaos i bez­prawie, które panują tam do dnia dzisiejszego.

CIA błędnie donosiła politykom w Waszyngtonie o irackiej broni masowego rażenia. Ale w swoich raportach CIA często zastrzegała, że jej wiadomości są niepewne, tymczasem politycy przedstawiali je jako ustalone ponad wszelką wątpliwość fakty.

CIA konkludowała po czasie, że zebrane dowody na współpracę Saddama Husajna z Al-Kaidą były bardzo wątpliwe. Informacja o produkcji broni chemicznej i biologicznej pochodziła od szejka Al-Libiego, którego trzymano najpierw w tajnych więzieniach CIA, a potem przekazano egipskim śledczym, którzy torturowali go bardziej brutalnie niż Amerykanie. Dlatego Al-Libi potwierdzał wszystko, a dopiero wiele miesięcy później oświadczył, że jego zeznania były nieprawdziwe, żeby zadowolić przesłuchujących do Egipcjan. Informacje z innych źródeł też były niepewne i sprzeczne ze sobą. Po czasie okazało się również, że to nie dyktator iracki nakazał użycie gazu trującego przeciwko Kurdom, ale jeden z jego generałów, co zostało potwierdzone później przez inne źródła CIA.

Kilka lat po obaleniu Husajna przez kraje Afryki Północnej, ośmielone wydarzeniami w Iraku, przetoczyła się Arabska Wiosna. Cały świat wierzył, że może to oznaczać dla tego regionu czas pokoju i demokratyzacji. Przemiany w krajach północnoafrykańskich rozpoczęły się w atmosferze wielkiej euforii. Naiwni politycy na Zachodzie, szczególnie amerykańscy, byli przekonani, że możliwa jest demokratyzacja krajów muzułmańskich. Dziś panują tam konflikty wewnętrzne, zamachy terrorystyczne, wojny i exodus ludności.

Z Saddamem Husajnem jako głową państwa irackiego nie doszłoby niewątpliwie do Arabskiej Wiosny. Nie doszłoby do przewrotu wojskowego w Egipcie i wojen domowych w Libii, Jemenie, a zwłaszcza w Syrii. „Bez amerykańskiej inwazji na Irak” –  twierdzi John Nixon, były agent CIA, który przesłuchiwał osobiście Husajna, „byłby świat arabski spokojny i nie doszłoby do obalenia dyktatur w Iraku, Syrii, Egipcie i Libii.” Paradoksem jest fakt, że Bliski Wschód był regionem o wiele bardziej stabilnym pod rządami lokalnych dyktatorów, którzy, co prawda, nie przebierali w środkach, ale nie ginęło tyle ludzi, a to przecież życie ludzkie jest miarą funkcjonowania stabilnego społeczeństwa, a nie wprowadzanie na siłę tzw. demokracji i przeprowadzanie „wolnych” wyborów.

Media nadal traktują marginesowo udział USA w tych wydarzeniach, a zachodni dzien­nikarze nie wiążą przyczyn ze skutkami. A to właśnie wojna w Iraku, a potem w Afganistanie doprowadziły do rozkwitu terroryzmu, stworzyły okoliczności dla migracji setek tysięcy głównie młodych mężczyzn z Afryki i Azji do Europy. Ta inwazja – choć prokla­mowana przez Busha, rozgorzała na dobre dopiero w czasach Obamy, który pozwolił na rozkwit terroryzmu i ruchów migracyjnych. Procesy, które doprowadziły do powstania fali uchodźców zostały zapoczątkowane przez obalenie reżymu Saddama Husajna i Arabską Wiosnę. Gdy prezydent Bush przekazywał Barackowi Obamie swój urząd, Irak był już względnie stabilny, jeśli o stabilności w tym kraju można w ogóle mówić po obaleniu Husajna. Niemniej jednak wpływy tzw. Islamskiego Państwa w Iraku (ISI), powstałego w 2006 r. były marginalne. Jak szacował amerykański wywiad wojskowy, liczba aktywnych członków ISI nie przekraczała wówczas kilkaset osób. Jednak inne działania amerykańskie, prowadzone na całym świecie, zamiast wygasić jedynie roznieciły płomień zbrojnego dżihadu, obejmującego pas ciągnący się od Nigerii poprzez Europę Zachodnią, Bliski Wschód aż po Azję Południowo-Wschodnią. Aktywna polityka rządów republikańskiej administracji na Bliskim Wschodzie została zastąpiona przez Obamę polityką budowy „pomostów”  między światem zachodnim i światem mu­zułmańskim, co doprowadziło w krótkim czasie do eksplozji terroryzmu.

Natomiast po wybuchu Arabskiej Wiosny wizja polityki pokojowej z muzułmańskim Bliskim Wschodem została w USA wyparta przez chaotyczną mozaikę polityki – interwencję wojskową w Libii, bombardowania w Iraku i obojętność w stosunku do wydarzeń w Syrii, co było bezpośrednią przyczyną masowej migracji do Europy.

Angela Merkel przypieczętowała problem afrykańskiej i azjatyckiej imigracji w Europie swoją polityką zapraszania, próbując jednocześnie przerzucić ten problem na całą Unię Europejską i to w sposób, który nie miał nic wspólnego z ideą demokracji i państwowej suwerenności.

Państwa europejskie, zapatrzone w Busha, a potem w Obamę i nieprzyzwyczajone do takiej skali konfliktów, nie spodziewały się skutków opisanych wyżej wydarzeń, jakimi były i są nadal fale uchodźców przybywających masowo na Stary Kontynent. Do zachodniej opinii publicznej zaczyna docierać powoli prosty fakt, że to polityka destabilizacji regionu jest główną przyczyną obecnego najazdu uchodźców na Europę. Tzw. „europejskie wartości”, jak idee humanistycznego dziedzictwa, demokracji czy dominacji chrześcijaństwa w Europie wzięły w łeb. Rozpoczął się chaotyczny proces przyjmowania i integrowania przybyszów z innych kręgów kulturowych. W efekcie nie wiadomo było, komu należy udzielić azylu politycznego, a kogo wydalić z kraju, a jeśli tak – to dokąd. Kanclerz Merkel zaczęła propagować w 2015 roku tezę o nowej klasie robotniczej przybywającej do Niemiec, politycy szwedzcy mówili o inteligencji i kadrze naukowej, która wzbogaci ich kraj, itp.

Tymczasem w Europie rozwijają się ruchy islamistyczne, które domagają się własnych praw i przywilejów, np. oddzielnego sądownictwa opartego na zasadzie szariatu. Uchodźcy negują inne europejskie wartości, takie jak prawa kobiet, natomiast Europej­czycy boją się oskarżeń o rasizm, choć zupełnie nie o rasę tu chodzi. Ale nie jest to już amerykański problem, lecz europejski. A wszystko zaczęło się lekkomyślnym posą­dzeniem Amerykanów o produkcję broni masowego rażenia przez Saddama Husajna i zakwalifikowanie irackiego dyktatora jako High Value Target 1.

 

Prof. Dr. Mirosław Matyja

 

Wydawca i Redaktor Naczelny: Tadeusz M. Kilarski