Informacje z życia Polonii w Szwajcarii... Wydarzenia, spotkania, imprezy... Artykuły, felietony, reportaże, reklamy polskich firm - to wszystko znajdziesz w "Naszej Gazetce".

Oglądacze

About

W roku 2010 Polacy spędzali niecałe 4 godziny przed magicznym meb­lem, potem czas ten ulegał systema­tycznemu zwiększeniu i w roku 2015 wynosił 4 godziny i 23 minuty (we­dług danych firmy Nielsen Audience Measurement). A więc przesiadywa­nie lub „le­żenie bykiem” przed wy­chudłą skrzynką zajmuje sporo cza­su każdego dnia. Robimy to dobro­wolnie, siłą nawyku. Polak wraca po pracy, załatwia niezbędne czynności, krząta się i zasiada przed ukocha­nym przedmiotem. Potem mecha­nicznie pieści pilota („leniu­cha”) wyszukując nerwowo „coś ciekawego i interesującego. Czasami ziewamy znu­dzeni.

Nagminnie oglądamy tandetne seriale. Pasjonujemy się życiem sztucznie wytworzo­nych, wyimaginowanych postaci (tzw. bohaterów), doznajemy uniesień i ataków wście­kłości podczas transmisji sportowych. Oblizujemy się patrząc na programy o gotowaniu i pieczeniu, wzdychamy z utęsknieniem, kiedy inni poszukują wygodnego mieszkania za granicą, przeprowadzają remonty itd. Z upodobaniem wybałuszamy oczy oglądając filmy płaczliwo-sentymentalne albo sensacyjno- kryminalne ze zdziczałymi scenami tortur i mordowania. Nasiąknięte bestialstwem i sadyzmem zyskują chwilowe uznanie wygłodniałej wyobraźni i zaostrzają apetyt na przyszłość. To pozorne zajęcie, dostar­czające niewątpliwie powierzchownych wrażeń sprawia, że nie rozpoznajemy u siebie autentycznej nudy.

Uwikłani w codzienność doświadczamy przed szklanym ekranem uroków życia i praw­dziwie żyjemy. Przynajmniej tak się nam wydaje. Spożywamy posiłki, odpowiadamy na telefony, przeglądamy gazety. Nawet podejmując gości nie silimy się na jego wyłączę­nie. No, bo i po co? Przecież jest zaufanym domownikiem. Pozwalamy, aby wchodził nam do sypialni, kuchni i toalety promując miernotę i przeciętność.

Przedmiot kultu gromadzi całe rodziny. Przyklejają się do szkła i plazmy jak zgłodniałe pijawki. Wysysają bezmyślnie padlinkę serwisów informacyjnych, a w przerwach na reklamy prowadzą krótkie rozmowy. Następuje wymiana słów, ale nie myśli. Zapatrzeni w telewizor siedzimy obok siebie. To bycie „obok” prowadzi do obojętności. Wzmaga i potęguje obcość, osłabia i niszczy naturalne więzi. Można odnieść wrażenie, że niektó­re małżeństwa wykazują większą wierność wobec promieniującego kolorami odbiorni­ka, niż wobec siebie. Więcej czasu spędzamy w jego towarzystwie niż na byciu z rodzi­ną i bliskimi. Może dlatego dopada nas monotonia życia?

W blasku obrazów i dźwięków rośnie kolejne pokolenie „monad bez okien”, albo „mo­nad z zatrzaśniętymi oknami” (ks. J. Tischner). Potrafi bezbłędnie rozpoznać i wymie­nić wszystkich celebrytów, postacie z show biznesu i tzw. ekspertów. Zafascynowani ich bajdurzeniem i życiem często nie wiemy (bo i po co?) kiedy był chrzest Polski, kto z kim walczył pod Grunwaldem, w którym roku wybuchła pierwsza lub druga wojna świa­towa…

Widz – niczym „nowy proletariusz” – człowiek bez korzeni, ugruntowanych przekonań i zasad jest sterowany z zewnątrz. To wynajęty spryciarz-manipulator z uśmieszkiem na ustach podsyła zachcianki i tworzy jego potrzeby. Usłużnie wyrabia i zaspokaja nawyki. Delikatnie znieczula wnętrze, a potem faszeruje treściami poprawności politycznej. W rzeczywistości wzmacniają lenistwo umysłowe, a nawet prowadzą do nihilizmu.

Szklany ekran uzależnia podobnie jak alkohol i narkotyki. Według niektórych badań po­nad 10% Polaków stanowią „telemaniacy. Czyli 3 miliony osób spędza przed telewizo­rem ponad 8 godzin dziennie. I nie przekonują ich przyziemne argumenty. A więc, że taki sposób życia jest szkodliwe dla zdrowia. Sprzyja otyłości, pogarsza wzrok, obniża sprawność ruchową lub wiąże się z większym ryzykiem wystąpienia cukrzycy typu 2 oraz chorób układu krążenia (według badań Harvard School of Public Health).

Osobnik animal rationale (zwierzę rozumne) jest zadziwiająco odporny na argumenty. Ważniejsze są kaprysy i ich zaspokojenie. Dlatego z łatwością ulega dyktaturze doraź­nej przyjemności. Uwielbia świat wypełniony pozorami próbując w nim odnaleźć siebie. W zafascynowaniu nie zauważa nawet kiedy i jak telewizor opanowuje jego wyobraź­nię, uczucia i myślenie. Zajmuje najważniejsze miejsce w życiu od kolebki do grobowej deski włącznie. Ba, zaczyna nawet towarzyszyć w zaświatach. Przecież od wielu lat producenci oferują trumny z telefonem, dostępem do internetu i oczywiście telewizo­rem.  (…).

W ubiegłym stuleciu, dla J.P. Sartre´a nasza cywilizacja jawiła się jako cywilizacja „podglądaczy”. Dzisiaj odnotowujemy jej kolejny wariant: cywilizację „oglądaczy” lub po prostu „gapiów”, bezmyślnie ulegających kłamstwu i nudzie. A „nudna miernota – jak pisał R. Kirk, jeden z najwybitniejszych amerykańskich przedstawicieli myśli konserwa­tywnej – nie jest w stanie unieść ciężaru cywilizacji”. To smutna konstatacja. Oby mimo wszystko nie pozbawiła nas siły do rozpoznawania własnej duszy.

Emil Mastej

Wydawca i Redaktor Naczelny: Tadeusz M. Kilarski